Warning: Zend OPcache API is restricted by "restrict_api" configuration directive in /home/slawomirxv/www/libraries/vendor/joomla/filesystem/src/File.php on line 337
Wspomnienia z podtekstem - Sławomir Zygmunt - muzyk, kompozytor, dziennikarz

logo

podróż, wędrówka, zwiedzanie, wakacje, obiektyw, aparat fotograficzny, fotografia, zdjęcia, pamiątki, wspomnienia, urlop, psychoanaliza, opalenizna, kamienie, zasuszone rośliny, morskie trofea, zabytki, Taj Mahal, ocean, nurkowanie, obrazy, dzieła sztuki, Hotel Majestic. Cannes, krajobraz, wiza, dewizy, promesa, Korfu, wulkan, Czechy, Meksyk, Łeba, album, tęsknota, przeżycia, Hiszpania, Grecja, Mauritius, hotel, kolekcjoner, Indie, Meksyk, adres, notes, iluzja, hostoria, wykopaliska, dzieła sztuki, portret psychologiczny, slajdyPowiedz mi, co przywozisz z wakacji, a opowiem ci coś o tobie. Kiedy wciskasz migawkę aparatu uwieczniasz nie tylko to, co widzisz przez obiektyw. Dodajesz także nowy kolor do swojego portretu psychologicznego. Zdjęcia, pamiątki i wspomnienia, które zostają po powrocie z urlopu to niezła psychoanaliza.


Z wakacji przywozimy nie tylko wspomnienia i opaleniznę. W torbach lądują sery, wina czy egzotyczne owoce albo gadżety jakich świat nie widział. Do tego zdjęcia, kamienie, zasuszone rośliny i morskie trofea, bilety do muzeów, mydełka hotelowe, nowe numery telefonów i maile. Mariusz, informatyk, ma z wakacyjnych wyjazdów nieprzeliczoną kolekcję zapałek z hoteli i knajp. Słyszał o kimś, kto zwozi podkładki pod drinki. Był czas, kiedy wiele osób chwaliło się kolekcjami najpiękniejszych ohydztw jakie dało się wykopać wśród tak zwanych pamiątek, jakimi handluje się pod każdą szerokością geograficzną.

Kiedy fotografujesz się na tle Taj Mahal czy rozpadającego się blaszaka udającego bar przy szosie, gdy zbierasz muszle na plaży albo wyławiasz je nurkując w oceanie, chowasz jak relikwię rachunek z kawiarni w hotelu Majestic w Cannes, gdzie zatrzymywały się koronowane głowy albo targujesz cenę maski na bazarze -  uprawiasz coś więcej niż tylko wakacyjne zbieractwo rzeczy i obrazów. To także twój akt autoekspresji. Pokazujesz nim swoje pragnienia, tęsknoty i lęki, ukryte fascynacje i emocje. Twoje wspomnienia i pamiątki wakacyjne zdradzają cię niczym freudowskie przejęzyczenia.

Dowód rzeczowy
Ania zaczęła się namiętnie fotografować na tle rozmaitych zabytków i krajobrazów, gdy przekroczyła czterdziestkę. Pani biolog, szczupła, zawsze elegancka i klasyczna, nawet w T-shircie i z rozwianymi włosami przy burcie statku. Przedtem nie przywiązywała wagi do tego, czy jest na zdjęciach, pozowanie często ją wręcz krępowało. Pamięta dobrze czasy, kiedy do wyjazdu za granicę trzeba było mieć wizy, dewizy, promesy, książeczki walutowe, kiedy więc świat się przed Polakami otworzył zaczęła podróżować. Widać ją na fotografiach z Paryża i Wenecji, na tle Alhambry i białych madryckich pałaców. - Chciałam się sfotografować jak jeszcze dobrze wyglądałam. Postanowiłam, że po pięćdziesiątce przestanę się uwieczniać – mówi Anka. podróż, wędrówka, zwiedzanie, wakacje, obiektyw, aparat fotograficzny, fotografia, zdjęcia, pamiątki, wspomnienia, urlop, psychoanaliza, opalenizna, kamienie, zasuszone rośliny, morskie trofea, zabytki, Taj Mahal, ocean, nurkowanie, obrazy, dzieła sztuki, Hotel Majestic. Cannes, krajobraz, wiza, dewizy, promesa, Korfu, wulkan, Czechy, Meksyk, Łeba, album, tęsknota, przeżycia, Hiszpania, Grecja, Mauritius, hotel, kolekcjoner, Indie, Meksyk, adres, notes, iluzja, hostoria, wykopaliska, dzieła sztuki, portret psychologiczny, slajdy, Piza, krzywa wieża w PizieJak powiedziała tak zrobiła. Małgosia, trzydziestolatka w pełnym rozkwicie urody, jest na prawie każdym swoim zdjęciu z wakacji. Jak ona się potrafi ustawić! - Nigdy nie byłam modelką – uprzedza pytanie. - Wszyscy na to zwracają uwagę, jedni z podziwem, inni z przekąsem. Marta z kolei na każdej fotografii robi jakąś minę. Ma to od zawsze. Robiła sztuki przed obiektywem, kiedy miała czternaście lat (wytrzeszczone oczy i wywalony język na zdjęciu z Juraty robionym przez tatę) i teraz, kiedy ma 35 (mina trochę bardziej stonowana, pokazująca raczej plastyczność jej twarzy niż niesamowitość grymasu). Alicji za to nie ma na żadnej fotografii. Ktoś inny na pewno uwieczniłby się na tle głęboko szmaragdowego oceanu na Capo da Sao Vicente, najdalszym zachodnim krańcu Europy, albo w otoczeniu złotobeżowych piasków pustyni oświetlonych przez zachodzące słońce. Ona nie. - Przecież te krajobrazy są tak piękne, że nie ma sensu ich psuć moją osobą - wyjaśnia.


Pierwszy i najprostszy komunikat płynący z naszych wizerunków wtopionych w widoki słynnych lub egzotycznych miejsc to: byłam tam. Rzeczywiście, niektórzy robią te zdjęcia po to, by przypominać sobie i pokazywać innym, że wędrowali po szerokim świecie. I bardzo często w ten sposób podbijać swoją wartość. Wciągamy te piękne lub bardzo dalekie czy oryginalne miejsca w orbitę naszego ja, zaprzęgamy do przyozdobienia ego i robienia wrażenia na innych. Bez tych polepszaczy wydajemy się sobie nie dość atrakcyjni. Choć bardzo często pokazujący takie zdjęcia w towarzystwie robią wrażenie pewnych siebie, przebojowych, takich którym niczego nie brakuje.

podróż, wędrówka, zwiedzanie, wakacje, obiektyw, aparat fotograficzny, fotografia, zdjęcia, pamiątki, wspomnienia, urlop, psychoanaliza, opalenizna, kamienie, zasuszone rośliny, morskie trofea, zabytki, Taj Mahal, ocean, nurkowanie, obrazy, dzieła sztuki, Hotel Majestic. Cannes, krajobraz, wiza, dewizy, promesa, Korfu, wulkan, Czechy, Meksyk, Łeba, album, tęsknota, przeżycia, Hiszpania, Grecja, Mauritius, hotel, kolekcjoner, Indie, Meksyk, adres, notes, iluzja, hostoria, wykopaliska, dzieła sztuki, portret psychologiczny, slajdy, Piza, krzywa wieża w PizieMakijaż ego to pierwsza warstwa podtekstów naszych wakacyjnych zdjęć. Drugi powód uwieczniania się na fotografiach to nasze dialogi z przemijaniem. - Wiele osób potrzebuje dowodów rzeczowych na własną historię. Bez tego zapisu nie potrafią przywołać siebie sprzed lat, z innych miejsc i okresów życia. Nie rejestrują zmian, jakie w nich zachodzą. Oglądając swoje zdjęcia sprzed lat często przeżywają prywatne odkrycie Ameryki: to taka, kiedyś byłam? – mówi Anna Lissewska, psychoterapeutka z Zespołu Pomocy Psychoterapeutycznej w Warszawie. - w uwiecznianiu siebie kryje się potrzeba zatrzymania chwili. Te migawki utrwalone na kliszach i kartach aparatów cyfrowych albo na filmach, które teraz kręci mnóstwo osób, dają takim ludziom poczucie własnego istnienia na przestrzeni czasu. Choć pewnie pozując do następnego zdjęcia wcale nie zdają sobie z tego sprawy.

A zdjęcia, których bohaterem jest nieobecność właściciela? Nie lubię na siebie patrzeć, brzmi zazwyczaj odpowiedź, kiedy nieobecny zdecyduje się na szczerość. - Pod niechęcią do fotografowania się kryje się zazwyczaj niezgoda na siebie. Ktoś nie może znieść tego, jaki jest. Zdjęcie pokazuje zatrzymaną fizyczność. Wtedy wszystko jest wyraźniejsze: figura, rysy, wyraz twarzy i oczu. Coś, co w ruchu  przepływa jak jedna klatka w sekwencji obrazów, na zdjęciu nabiera mocy jedynego wizerunku. Na fotografiach, zwłaszcza gdy nie kontrolujemy wyrazu twarzy, można wyczytać nieoczekiwane uczucia malujące się na naszym obliczu. Dla wielu ludzi to nie do przyjęcia dać się na czymś takim przyłapać, odkryć się i dlatego jak ognia unikają fotografowania się – mówi Anna Lissewska. 

Poza tym zdjęcia pokazuje się znajomym. Moja mama patrząc na moje fotografie z Korfu, wypaliła: jesteś najgrubsza ze wszystkich. Mało mnie szlag nie trafił. Może więc rzeczywiście lepiej nie uwieczniać się w ogóle, żeby nie narazić się na takie uwagi? Jedni to powiedzą, wszyscy na pewno pomyślą. To kolejna odsłona potyczek ze zmianami, jakie w nas zachodzą i z przemijaniem. Ale gruba czy chuda, to jestem ja. I to moje wakacje i wrażenia, i moja historia. - Takie uniki są zamotywaniem w stylu dziecinnego: "jak mnie nie widać to mnie nie ma" – mówi Anna Lissewska. – przymykaniem oczu na rzeczywistość, w której każdy wygląda jak wygląda, co wszyscy widzą poza nim samym.


Przez szybę
Wspomnienia wakacyjne Maćka to skład płyt dvd. Zapytany o wrażenia z Meksyku, Czech czy Łeby wyciągnie odpowiedni film. Jego żona, Kaśka, działa jak wózek kamerowy. Ma za zadanie prowadzić go, by mógł sfilmować wulkan, zrobić ciekawe ujęcie architektury, skały. Czasem wyskakuje z szyn, jak w labiryncie skalnym w Czechach, kiedy potknęła się o kamień, popchnęła Maćka i kamera wylądowała w sadzawce. podróż, wędrówka, zwiedzanie, wakacje, obiektyw, aparat fotograficzny, fotografia, zdjęcia, pamiątki, wspomnienia, urlop, psychoanaliza, opalenizna, kamienie, zasuszone rośliny, morskie trofea, zabytki, Taj Mahal, ocean, nurkowanie, obrazy, dzieła sztuki, Hotel Majestic. Cannes, krajobraz, wiza, dewizy, promesa, Korfu, wulkan, Czechy, Meksyk, Łeba, album, tęsknota, przeżycia, Hiszpania, Grecja, Mauritius, hotel, kolekcjoner, Indie, Meksyk, adres, notes, iluzja, hostoria, wykopaliska, dzieła sztuki, portret psychologiczny, slajdy, Piza, krzywa wieża w PizieRenata przywozi z każdego wyjazdu po 300, 400 zdjęć. Połowę ujęć odsiewa, wybiera najlepsze i tylko te mają szansę znaleźć się w albumie. Jest jak Japończyk, który trzaska wszystko wokół. Uwija się niczym fotoreporter, przepycha żeby zdobyć dobre ujęcie, wkurza, kiedy ktoś wejdzie jej w kadr. Po co jej tyle zdjęć? – Chcę mieć na fotografiach wszystko to, co widziałam. Może moje zdjęcia nie są tak ładne, tak profesjonalne jak w albumach, ale są zrobione przeze mnie. Poza tym, jak mam zdjęcia, to łatwiej mi zapamiętać, co widziałam – tłumaczy Renata.

Obiektyw aparatu czy kamery to dobry wyławiacz szczegółów i twórca niezapomnianych pejzaży, ale jeszcze lepsza zasłona. - Ludzie, którzy przez cały czas fotografują wszystko co widzą chowają się za obiektywem. Przyjmują pozycję obserwatora, a nie uczestnika wydarzeń. Dla psychologa fotografowie i kamerzyści to grupy zawodowe, w których wspólną cechą jest unikanie kontaktu z otoczeniem. Wakacyjni łowcy ujęć także wchodzą w taką rolę – mówi Anna Lissewska - Kryją się za obiektywem, żeby nie spotkać się naprawdę z miejscem, w którym są, z ludźmi, z inną kulturą i z własnymi uczuciami. Taki kontakt grozi przeżywaniem, a oni się tego boją.

Ludzie chronią się przed kontaktem z lęku przed tym, że dowiedzą się czegoś, co ich zrani czy urazi. Boją się poddawania w wątpliwość własnych poglądów, więc nic dziwnego, że unikają spotkania z inną kulturą, która oparta jest na innych niż znane im wartościach. Obawy bywają jeszcze głębsze: ludzie boją się, że przeżycia i emocje odsłonią ich pragnienia i tęsknoty. Dlatego bezpieczniej czują się jako przedłużenie aparatu. - Tacy obserwatorzy często dopiero w domu, oglądając filmy czy zdjęcia, naprawdę widzą miejsca, które odwiedzili. Ale teraz one są już bezpieczne, nie poruszą tak mocno, stają się pocztówką a nie przeżyciem – tłumaczy Anna Lissewska.

Sposobów na unikanie kontaktu ze sobą i światem jest więcej. Trenują je wszyscy praktyczni turyści, których wspomnienia pełne są cen i porównań, co gdzie bardziej się opłaca. Są chodzącą informacją o stanie dróg i organizacji ruchu, wiedzą gdzie taniej zatankować, jakich restauracji unikać, ale nie potrafią powiedzieć jacy są ludzie w kraju, który odwiedzili. Co najwyżej ustawią ich na skali od oszustów do uczciwych. Przypadkiem szczególnym są podróżnicy imprezowi. Ich wspomnienia wypełnione są drinkami, laskami i przystojniakami. - Rozładowują napięcie w imprezowaniu i seksie. Nie ma znaczenia, czy są w Hiszpanii, Grecji czy na Mauritiusie – mówi Anna Lissewska.

Unikanie kontaktu odróżnia wędrowca od turysty. Wędrowiec chłonie wrażenia, poznaje ludzi, pozwala, by miejsce, które odwiedza przepłynęło przez niego i odcisnęło na nim swój ślad. Turysta jest obserwatorem kolekcjonującym informacje i obrazki, ale trzyma się od nich z daleka.

Pajęczyna kontaktów
Magda i Tomek najchętniej unikają dużych hoteli. Lubią rodzinne pensjonaty czy apartamenty, w których można pogadać z właścicielem. Z każdej podróży przywożą nowe adresy, telefony i maile. Podobnie Barbara, która samotnie przemierza świat. Była w Indiach, Iranie, Meksyku, Afryce. Na trasie często spotyka inne podróżujące samotnie kobiety. Czasem kawałek drogi odbywają razem. Potem wymieniają się adresami i nie spotykają już nigdy. Przynajmniej dotąd. - Po powrocie do Polski wpadam w życie tutaj. Mam mnóstwo znajomych. Poza tym biegam za pracą, żeby zarobić na następną wyprawę. Chyba tylko do dwóch osób, które spotkałam w drodze wysłałam maile z Polski. Ale nie przerodziło się to w stały kontakt – opowiada Barbara.

podróż, wędrówka, zwiedzanie, wakacje, obiektyw, aparat fotograficzny, fotografia, zdjęcia, pamiątki, wspomnienia, urlop, psychoanaliza, opalenizna, kamienie, zasuszone rośliny, morskie trofea, zabytki, Taj Mahal, ocean, nurkowanie, obrazy, dzieła sztuki, Hotel Majestic. Cannes, krajobraz, wiza, dewizy, promesa, Korfu, wulkan, Czechy, Meksyk, Łeba, album, tęsknota, przeżycia, Hiszpania, Grecja, Mauritius, hotel, kolekcjoner, Indie, Meksyk, adres, notes, iluzja, hostoria, wykopaliska, dzieła sztuki, portret psychologiczny, slajdy, Piza, krzywa wieża w PizieTak to jest ze znajomościami w podróży. Kiedy się dzieją wydają się intensywne, ale tak naprawdę są powierzchowne i rzadko coś więcej z nich wynika. Po co więc te adresy w notatnikach i numery telefonów wpisywane w pamięć komórki? - Niektórzy budują sobie sieć kontaktów. Starają się znać kogoś w każdym kraju. Dzięki temu czują się bezpieczniej. Pełen notes daje im złudzenie, że wszędzie mogą się do kogoś zwrócić o pomoc – wyjaśnia Anna Lissewska. - Ale to nie tylko siatka ubezpieczająca w nagłych wypadkach. Dla kolekcjonerów adresów ważne jest także to, że w każdym kraju mają do kogo zadzwonić. Nie będą się czuli samotni i wyobcowani. Karmią się wakacyjną iluzją, bo te kontakty w większości przypadków są płytkie i adres w notesie szybko traci twarz, staje się tylko znakiem graficznym. Prawda jest taka, że jedynie nieliczne spotkania są naprawdę znaczące. Wśród ludzi zbierających adresy są też i tacy, którym lista znajomych poprawia samopoczucie i łaskocze ego. Przeglądając taki pełny notes można nabrać podziwu dla samego siebie. Proszę jaki jestem popularny, rozchwytywany, ilu mam znajomych. To dobry plasterek na załatanie trochę przesianego poczucia własnej wartości.


Zostań ze mną
W albumie biolożki Ani jest sporo ładnie skomponowanych zdjęć różnych architektonicznych szczegółów. W moim pełno jest kwiatów, krzewów i drzew o pięknych kształtach, białe schodki z klasztoru na Krecie i te wyłożone azulejos z Portugalii. Chmury z Madery i mgiełki z Korfu. I częściowo zasypane ślady stóp na wydmie z przedziwnego szarobeżoworóżowozłotego piasku. - Niektórzy trzymając aparat dają wyraz swoim artystycznym skłonnościom, które gdzie indziej nie znajdują ujścia. Trzeba by poznać człowieka, sprawdzić jakie te fotografie mają dla niego znaczenie, żeby powiedzieć, czy to jest odkrywanie własnej wrażliwości i artystycznych ciągot czy chęć pokazania innym: patrzcie, jestem także taki. Nie tylko umiem zarządzać i podejmować decyzje, ale też mam malarskie oko i wrażliwość na piękno – interpretuje Anna Lissewska. - Fotografowanie szczegółów to także sposób zatrzymania miejsca, które się odwiedzało i zabrania go ze sobą.
podróż, wędrówka, zwiedzanie, wakacje, obiektyw, aparat fotograficzny, fotografia, zdjęcia, pamiątki, wspomnienia, urlop, psychoanaliza, opalenizna, kamienie, zasuszone rośliny, morskie trofea, zabytki, Taj Mahal, ocean, nurkowanie, obrazy, dzieła sztuki, Hotel Majestic. Cannes, krajobraz, wiza, dewizy, promesa, Korfu, wulkan, Czechy, Meksyk, Łeba, album, tęsknota, przeżycia, Hiszpania, Grecja, Mauritius, hotel, kolekcjoner, Indie, Meksyk, adres, notes, iluzja, hostoria, wykopaliska, dzieła sztuki, portret psychologiczny, slajdy, Piza, krzywa wieża w PizieTaką rolę pełnią również kamienie, które przywozimy, zasuszone rośliny, muszelki, bilety i inne najrozmaitsze drobiazgi. Zbieramy je jak chomiki i pakujemy do walizek na miejsce zużytych kremów z filtrami.
- Zbieracze szczegółów i drobiazgów są trochę jak malutkie dzieci, które tulą misia, by nie przeżywać bolesnej tęsknoty za mamą. Te wszystkie kamyki i muszelki pełnią rolę obiektu przejściowego, jak się fachowo w psychologii nazywa przedmiot, który zastępuje nam coś lub kogoś, do kogo jesteśmy przywiązani i ciężko przeżywamy rozstanie z nim – wyjaśnia Anna Lissewska. - Zbieracze to ludzie, którzy mają trudności z rozstawaniem się. Po dziecięcemu boli ich, choć często się do tego nie przyznają, że urlop się kończy, trzeba wyjechać, opuścić miejsce, do którego już zdążyli się przywiązać. Koniec, rozstanie wiąże się z przeżywaniem straty, a to jest dla nich nieznośne. Dlatego więc zabierają kawałek miejsca, które opuszczają ze sobą.

Oprócz artystów szukających piękna są też kolekcjonerzy brzydoty. Na ich zdjęciach pojawiają się śmiecie, odrapane domy, brudne zaułki. Jakby znajdowali szczególną przyjemność w szukaniu ciemnych stron świata i obrzydzaniu sobie miejsca, które odwiedzili. - W ten sposób może się objawiać zawiść. Nie jesteśmy bogatym narodem. Wiele luksusów, na które pozwalają sobie turyści z innych krajów wciąż jest dla nas niedostępna. Co więcej spotkamy Polaków, których stać na więcej niż nas. Obrzydzanie sobie wszystkich cudów, znajdowanie dziury w całym i wyciąganie na światło dzienne rzeczy złych i brzydkich pomaga poradzić sobie z poczuciem, że nasze możliwości są ograniczone – mówi Anna Lissewska. - A wchodząc jeszcze głębiej, takie tropienie brzydoty, jest symbolicznym wyrazem naszej wewnętrznej „brzydoty” - agresywnych i zawistnych impulsów.

Jesteście dokumentalistkami swojej historii czy zbieraczami obiektów przejściowych, a może zdystansowanymi obserwatorami? Czasem warto zmienić na chwilę rutynę, żeby sprawdzić czy nie otwiera się przed nami jakaś inna droga. Jeśli jednak podnosząc szczególnej urody kamyk czy muszelkę poczujesz się jak niemowlak, szukający misia na pocieszenie, nie rzucaj swego znaleziska z krzykiem. To przecież ty. Możesz nie lubić rozstań. Tylko zajrzyj do muszelki. Mój znajomy nieświadomie przemycił w jednej skorpiona z Tunezji.

Anna Ławniczak