Bo zawiść czujemy właśnie wtedy, gdy próbuje się w nas ujawnić jakaś zdolność, pragnienie, potrzeba, z której dotąd nie zdawaliśmy sobie sprawy albo nie dopuszczaliśmy jej do głosu. Dlatego warto zrezygnować z nieproduktywnego krytykowania osoby, która nas wkurza. Jarosław Józefowicz podpowiada, żeby się jej bardzo dokładnie przyjrzeć. Zbadać, co nas w tym kimś tak mocno porusza. To może być sposób mówienia, mina, gest, jakieś słowo, na które reagujemy jak byk na płachtę. -Trzeba to coś wzmocnić. Powtarzać słowa, gesty, miny tej osoby, nawet przerysowywać je, a przy tym obserwować siebie. Co czujemy, o czym zaczynamy myśleć, jakie słowa i obrazy się w nas pojawiają – mówi Jarosław Józefowicz. – To może nas doprowadzić do odkrycia jaką ważną dla nas jakość ma ten ktoś, kto nas tak drażni. Może nonkonformizm albo pewność siebie, umiejętność walki o swoje? A może przeciwnie: wrażliwość, wyrozumiałość, empatię?
Taki sposób podejścia do zawiści i wrogości daje podwójne korzyści. Czyści nas z emocji odbierających energię i wzbogaca nasze wnętrze o nowe cechy.
No satisfaction
Nie wiadomo czy Mick Jagger z Rolling Stonesów, wykrzykując swoje „I can't get no satisfaction” wiedział, że śpiewa hymn kilku następnych pokoleń. Brak zadowolenia i nieumiejętność docenienia tego, co mamy jest dziś powszechną chorobą psychiki w Europie i Stanach. Za tym wszystkim kryje się stan umysłu: nienasycenie. Efekt uboczny nakręcania się na sukces, technik motywacyjnych uczących, że jak tylko chcesz, to możesz. Ekologia zaś uczy, że nie można mieć wszystkiego. Są ograniczenia, których nie da się pokonać, bo nie jesteśmy wszechmocni. Korzenie nienasycenia tkwią głęboko w psychice. – Mam wrażenie, że kilka generacji zatrzymało się na poziomie rozwoju niemowlaka. Nie możemy rozstać się z poczuciem bycia pępkiem świata, które ma bezbronne dziecko nieumiejące zaspokajać swoich potrzeb – mówi Anna Lissewska, psychoterapeutka. – Ciągle chcielibyśmy mieć na żądanie niewyczerpywalne źródło, z którego moglibyśmy czerpać jak z maminej piersi. Dlatego zaczynamy wykorzystywać innych ludzi, Ziemię.
Przekroczenie stanu nienasycenia jest wyzwaniem. Trzeba przyjąć odważnie kilka ciosów. Nie jesteśmy już dziećmi, którym wszystko się należy. My sami odpowiadamy za zaspokojenie naszych potrzeb i pragnień, nie możemy nikogo tym obarczać. Mamy dużo mocnych stron i zdolności, ale też ograniczenia. Nie możemy mieć wszystkiego. Musimy liczyć się z innymi ludźmi, oni też mają prawo do zaspokajania swoich potrzeb. Niełatwo to wszystko przyjąć. Praca wymaga codziennej refleksji nad tym co i jak robimy, jak się zachowujemy, jak osiągamy, to do czego dążymy. Trud jednak bardzo się opłaca. Nienasycenie jest niezwykle zatruwającym stanem. A jego odwrotność – zadowolenie – bardzo kuszące.
Zawirusowane myślenie
Każdy z nas ma takie umysłowe schematy. W życiu trzeba liczyć tylko na siebie. W każdej pracy są ludzie, którzy donoszą. Mężczyźni nie umieją okazywać uczuć. Kobiety umieją się przyjaźnić lepiej niż faceci. Nikt cię tak nie zrani jak przyjaciółka. I tysiące innych. Zbieramy je od osób, którym ufamy i które podziwiamy. Z jednostkowych, ale mocnych doświadczeń, z tego co nam powtarzała mama, pani w szkole, kolega, przyjaciółka. W ten sposób ustalamy porządek świata, ustawiamy siebie w relacjach z ludźmi, wyznaczamy sfery w które wchodzimy i miejsca zakazane. Rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę, jak bardzo przypadkowy i wtórny jest nasz zestaw przekonań. To często psychiczny spam, który powstrzymuje nas przed pójściem do przodu, rozwojem, realizacją marzeń. Jeśli chcemy być bardziej ekologiczni, trzeba ten system porządnie przewietrzyć. Najlepiej wpuścić jakiś program antywirusowy i antyspamowy. – Każde z takich przekonań dobrze jest zobaczyć z innej perspektywy. Na przykład: nie jestem przebojowy/a. Zamiast koncentrować się na porażkach, na tym czego nie udało nam się osiągnąć, pomyślcie o chwilach, kiedy coś wam wyszło. Zdobyłeś bilety na oblegany film, jasno wyraziłaś swoje zdanie w jakimś sporze i nie dałaś się zbić z pantałyku. Może to było wystarczająco silne pragnienie? Zacznij więc ćwiczyć swoją przebojowość tylko walcząc o sprawy, co do których masz pełne przekonanie – podpowiada Małgorzata Lisak. – Nazywamy to znalezieniem dźwigni, czyli takiego elementu, którego zmiana wywoła reakcję łańcuchową.