logo

Serial i medycyna
Na całym świecie ogromną popularnością cieszyły i cieszą się seriale "lekarskie". Kręci się je masowo. Wystarczy wspomnieć sukces "Doktora Kildare'a" i "Szpitala na peryferiach". Nasi filmowcy też sięgnęli po ten temat, niestety bez większego powodzenia. Serial "Doktor Ewa" (1970) Henryka Kluby opowiadał o lekarce, która wyjechała na wieś. Chciała być drugą Siłaczką, a przyszło jej przemywać brudne uszy starym kobietom. Dużo ciekawszy - ze względu na sensacyjną intrygę - był "Układ krążenia" (1978) Andrzeja Titkowa. Bohater, doktor Bognar, niesłusznie posądzony o spowodowanie śmierci pacjenta jeździł po kraju w poszukiwaniu sprawcy. Podróż ta posłużyła autorom jako pretekst do pokazania serial, wojna domowa, 07 zgłoś się, porucznik Borewicz, Czarne chmury, Daleko od szosy, Czterdziestolatek, Stawka większa niż życie, Hans Kloss, Czterej pancerni i piesPolski prowincjonalnej połowy lat 70.


Ucieczka w historię

Skoro trudno było mówić o współczesności i dobre scenariusze dało się policzyć na palcach jednej ręki, reżyserzy seriali sięgali po tematykę historyczną. Nie mogło więc zabraknąć seriali z gatunku "płaszcza i szpady". Dużym powodzeniem cieszyły się "Czarne chmury" (1973) Andrzeja Konica. W filmie tym mnóstwo jest pojedynków, pościgów, zasadzek, nie zabrakło oczywiście wątku miłosnego. Również serial "Znak orła" Huberta Drapelli - o przygodach Gniewka, kuriera króla Łokietka - podobał się młodym widzom. Niestety, po tak obiecującym początku, następne próby tego gatunku: "Rycerze i rabusie" (1984) Tadeusza Junaka i "Crimen" Laco Adamika (obydwa według powieści Józefa Hena) należy uznać za porażki. Były to filmy przegadane, akcja ciągnęła się niemrawo, pojedynków było tyle, co kot napłakał. Filmu "Crimen" nie uratował nawet udział świetnego aktora Bogusława Lindy.
Serial "Janosik" (1974) Jerzego Passendorfera, z niezwykle sprawnym, acz nazbyt posągowym Markiem Perepeczko, był raczej komediową wersją przygód najsłynniejszego rozbójnika Tatr. Niestety autorom zabrakło konsekwencji i uśmiercili Janosika, co popsuło efekt końcowy.

Ponieważ niezwykle rzadko powstawały oryginalne scenariusze, filmowcy sięgali do rodzimej literatury. I tak zrealizowano seriale: "W pustyni i w puszczy" (1974, według Henryka Sienkiewicza) Władysława Ślesickiego, "Chłopi" (1972 - ekranizacja powieści Władysława Reymonta) i "Rodzina Połanieckich" (1978, według Henryka Sienkiewicza) - obydwa w reżyserii Jana Rybkowskiego, "Noce i dnie" (1976, według. Marii Dąbrowskiej) Jerzego Antczaka, "Ziemia obiecana" (1975, według Reymonta) Andrzeja Wajdy, "Komediantka" (1986, według Władysława Reymonta) Jerzego Sztwiertni, "Rzeka kłamstwa" (1987, według Ewy Szelburg-Zarembiny) Jana Łomnickiego, "Nad Niemnem" Zbigniewa Kuźmińskiego (1987, według Elizy Orzeszkowej) i prawdziwa perła, jeden z najlepszych polskich seriali - "Lalka" (1977, według Bolesława Prusa) Ryszarda Bera, z kapitalnym Jerzym Kamasem jako Wokulskim i Bronisławem Pawlikiem w roli Rzeckiego. Często seriale powstawały na bazie filmu kinowego, zwłaszcza te historyczne, co było oczywiście spowodowane względami oszczędnościowymi (te same kostiumy, dekoracje, ci sami aktorzy). I tak np. "Przygody pana Michała" (1969) Pawła Komorowskiego, powstały na bazie filmu "Pan Wołodyjowski" Jerzego Hoffmana). Choć w przypadku "Chłopów" było odwrotnie - najpierw powstał serial, a dopiero potem zmontowano dwie części dla kin. Podobnie było z filmem "Marynia", który powstał na podstawie serialu "Rodzina Połanieckich".
Bardzo oryginalną i udaną próbą zaadoptowania w jednym serialu kilku sztuk i powieści polskich z przełomu XIX i XX wieku był film "Z biegiem lat, z biegiem dni" (1980) Andrzeja Wajdy i Edwarda Kłosińskiego. Na kanwie historii dwóch krakowskich rodzin opowiedziano kawał historii Krakowa i Galicji. Oprócz postaci fikcyjnych występowały w tym filmie osoby autentyczne: Jan Matejko, Michał Bałucki, Stanisław Wyspiański, Stanisław Przybyszewski, Tadeusz Boy-Żeleński i inni. Na szczególną uwagę zasługiwał genialnie wprost sfotografowany stary Kraków z jego spowitym mgłą Rynkiem Głównym, kamienicami, bramami, zaułkami, plantami. Również wielowątkowy, dziejący się na przestrzeni wielu lat serial "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy" Jerzego Sztwiertni (1981) - o walce mieszkańców Wielkopolski z germanizacją w czasie zaborów - należy do udanych. Nie można tego natomiast powiedzieć o "Pannach i wdowach" (1992) Janusza Zaorskiego. Przyczyną był kiepski scenariusz Marii Nurowskiej, sprowadzający wręcz do karykatury określenia: ojczyzna, patriotyzm, naród, kazamaty.


Swojski kryminał

Próby wkroczenia na ścieżkę kina sensacyjnego kończyły się najczęściej niepowodzeniem. Pierwszą taką próbą podjął Stanisław Bareja serialem "Kapitan Sowa na tropie" (1965). Niestety grający główną postać Wiesław Gołas w momentach dramatycznych wypadł raczej komicznie. Serial "SOS" (1974) Janusza Morgernsterna także nie odniósł sukcesu, choć trzeba przyznać, że Władysław Kowalski, w roli wścibskiego dziennikarza, robił co mógł, by uratować ten film. Również temat: gang trudniący się robieniem i przemycaniem na Zachód zdjęć pornograficznych był nowy. Za największe kuriozum w dziedzinie polskiego serialu sensacyjnego trzeba jednak uznać serial "Życie na gorąco" (1978) Andrzeja Konica, próbujący w sposób tak nieudolny, że aż śmieszny naśladować wyczyny superagenta Jamesa Bonda. Nasz Bond, redaktor Maj (Leszek Teleszyński) jeździł po całym świecie w poszukiwaniu byłego esesmana, dr Gebhardta. Przy okazji rozprawiał się z przeróżnymi gangami. Warto wspomnieć, że "Życie na gorąco" miało być kontynuacją serialu "Stawka większa większa niż życie" i opowiadać o powojennych losach Stanisława Kolickiego (znanego serial, wojna domowa, 07 zgłoś się, porucznik Borewicz, Czarne chmury, Daleko od szosy, Czterdziestolatek, Stawka większa niż życie, Hans Kloss, Czterej pancerni i piespodczas wojny jako kapitan Hans Kloss), który ściga ukrywających się zbrodniarzy hitlerowskich. Zdecydowanie lepiej wypadł serial "07 - zgłoś się" Krzysztofa Szmagiera. Postać bohatera, porucznika Borewicza, ewoluowała w miarę upływu lat (serial rozpoczęto w roku 1977, a zakończono w 1988). Ze zdyscyplinowanego milicjanta Borewicz stał się gliną w amerykańskim stylu. Gwizdał na regulamin, w godzinach pracy nie odmawiał pójścia na wódkę. Bezczelnie podrywał kobiety, ostro prowadził wóz, a jak było potrzeba, to potrafił dać mocno w ryja.

Bardzo dobrze wypadł serial "Na kłopoty Bednarski" (1987) Pawła Pitery. Akcja serialu rozgrywa się tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej. Tytułowy Bednarski (wiarygodny w tej roli Stefan Friedman) jest prywatnym detektywem w Wolnym Mieście Gdańsku. Walczy nie tylko z różnej maści bandziorami, ale także z gestapowcami, agentami Abwehry. Główną zaletą filmu był ciekawy scenariusz, ukazujący na tle kryminalnych historyjek całą historyczną złożoność Gdańska i jego mieszkańców.
Andrzej Konic chcąc wrócić do formuły kina sensacyjnego, zawiódł także w przypadku serialu "Pogranicze w ogniu" (1987-89). Film, opowiadający o walce polskiego i niemieckiego wywiadu w okresie międzywojennym, ciągnie się jak guma do żucia. Jest to typowy film "gabinetowy", przegadany i tak zagmatwany, że czasami trudno się połapać, kto jest kim, i o co chodzi.


Złote czasy seriali dla młodzieży

W historii serialu polskiego powstało kilka bardzo udanych filmów dla dzieci i młodzieży. Najwięcej w latach 70. Specjalizowali się w nich dwaj reżyserzy: Wojciech Fiwek ("Gruby", "Siedem stron świata") i Stanisław Jędryka, który nakręcił kilka seriali według popularnych książek Adama Bahdaja ("Do przerwy 0:1", "Wakacje z duchami", "Podróż za jeden uśmiech", "Stawiam na Tolka Banana") i Aleksandra Minkowskiego ("Szaleństwo Majki Skowron").
Pod koniec lat 70. do tej dwójki dołączył reżyser Janusz Łęski, twórca udanych seriali "Rodzina Leśniewskich", "Urwisy z Doliny Młynów" i "Janka". Seriale te, zwłaszcza "Janka," odniosły duży sukces w krajach niemieckojęzycznych.
Nie wykorzystano siły prawdziwej przygody tkwiącej w książkach Zbigniewa Nienackiego o perypetiach Pana Samochodzika. Jedyny serial "Samochodzik i Templariusze" (1971) wiosny nie czyni. Stanisław Mikulski, natrętnie kojarzący się z Klossem, tym razem w roli pana Tomasza rozwiązującego najbardziej zawiłe szarady historyczne, wypadł przekonywająco i mógł z powodzeniem kontynuować tę rolę. Następne seriale o Panu Samochodziku jednak nie powstały. Trafił on za to na duży ekran, ale lepiej pominąć milczeniem te "latające machiny" i inne żenujące widowiska.