logo

Po wojnie było lepiej?

Mama organizowała w zasadzie polskie powojenne szkolnictwo i miała spore zasługi na tym polu. Wybrano ją na attaché kulturalnego w Pradze chyba w 1947 roku, choć gdy odmawiała wstąpienia do partii, w końcu pozbawiono ją tej funkcji. Ale kilka lat żyliśmy w cywilizowanych warunkach. Mama oddała mnie do znakomitej szkoły z internatem w XVI-wiecznym zamku króla Jerzego z Podiebradów. Z Vaclavem Havlem dzieliłem ławkę szkolną. A szefem naszej sypialni był starszy ode mnie 6 lat Milos Forman. Walił nas po pyskach za wszystko – za źle posłane łóżko czy za bałagan. Po czesku to nazywało się „parfacek” – dam ci parę facek. Forman wciąż wymyślał pojedynki mające ćwiczyć silną wolę. To była wspaniała szkoła, w angielskim stylu. Wyszły z niej takie osobowości, że to mówi samo za siebie. Mieliśmy wiele praktycznych zajęć, świetne warunki do uprawiania sportu, zacząłem rzucać oszczepem. Już wtedy nieźle rysowałem i pomagałem Havlovi.


Zdaje się, że jeszcze przed szkołą filmową zdawał pan na ASP, ale nie dostał się. To prawda, że „z braku talentu”?


Myślę, że powód był inny. To były lata 50. i na egzaminach należało namalować agitki. A ja postanowiłem sobie z tego zażartować. I doigrałem się.


Pan zawsze był niepokorny i płacił za to. Najwięcej za film „Ręce do góry”, który zmusił pana do wyjazdu z Polski.

Jerzy Skolimowski, Justyna Kobus, Sławomir Zygmunt, Kalifornia, Malibu, Jack Nicholson, Mazury, film, kino, kino polskie, artysta, malarz, reżyser, scenarzysta, Ferdydurke, Witold Gombrowicz, sukses, porażka, kompromis, niesmak, rzemieślnik, doświadczenie, komercja, luksus, honorarium, Bruno Schulz, szał, wściekłość, Gary Oldman, Kelly McGillis, literatura, gwiazda filmowa, gwiazdor, Hollywood, górski szlak, Himalaje, Cztery noce z Anną, kompromis, związki z kobietami, ocean, Ameryka, prezydent, Amerykańska Akademia Filmowa, Weber Galery w Turynie, Julian Schnabel, Motyl i skafander, wernisaż, wystawa, Zwycięstwo, Conrad, Dennis Hopper, Cannes, festiwal, Aspen, Ministerstwo Kultury, Tim Burton, Marsjanie atakują, Pezzaro, Ręce do góry, Flossenbuerg, zamek, Jerzy z Podiebradów, Milos Forman, Vaclav Havel, facek, ASP, Kliszko, Europa, obywatel świata, las, Helen Mirren, Gomułka, Stalin, FIPRESCI, Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Essence of Killing, WalkowerNie lubię o nim mówić, rozwalił mi życie. Gdybym nie został zmuszony do emigracji, nadal robiłbym w Polsce takie filmy. Nawet najbardziej intratna propozycja finansowa nie skusiłaby mnie. „Ręce do góry” to był bunt przeciwko stalinizmowi, ale posunąłem się za daleko.


Sławna scena z transparentem, na którym naklejono Stalinowi czworo oczu.


To było jednak zbyt wiele dla ówczesnych władz. Film na 13 lat trafił na półki. Próbowałem jeszcze zawalczyć o niego. Poszedłem do Kliszki, który był numerem 2 w Polsce, zaraz po Gomułce, i z butą oznajmiłem, że jeśli film nie wejdzie na ekrany, nie widzę miejsca dla siebie w tej kinematografii. A Kliszko na to: „Szczęśliwej drogi”. I wyszedł. Następnego dnia przysłano mi do domu paszport, co było ewenementem. Wypchnięto mnie po prostu z kraju. Zrozumiałem, że nie zrobię już w Polsce filmu. Wyjechałem w 1969 roku.


Teraz patrzy pan na Polskę oczami przybysza z zewnątrz. Widzi pan i słyszy więcej niż my.


W Ameryce nie interesowało mnie, kto jest u władzy, w Polsce polityka wdziera się w życie drzwiami i oknami. I to mnie wkurza. Ale najbardziej denerwuje mnie to, jak wulgarnieje społeczeństwo. Ta próba „uzachodnienia” na siłę wszystkiego… Mam wrażenie, że ludzie wokół mnie odgrywają jakieś role, że ich maniery zostały im narzucone… Na dnie tego wszystkiego tkwi potworny prowincjonalizm, choć wokół wszyscy mielą jęzorami o Europie.


A pan jak mówi o sobie? Europejczyk? Polak? Obywatel świata?


Po prostu człowiek. Ja wszędzie czuję się jakby na uboczu świata, do którego trafiam. Zachowuję dystans i krytyczne spojrzenie. Może dlatego, że historia mojej rodziny jest dość zawiła, a ja sam jestem „mieszańcem”? Ze strony ojca mam domieszkę krwi francuskiej, ze strony mamy rosyjskiej. Tak naprawdę mam jedynie 50 procent krwi polskiej. Albo aż 50. Może właśnie to sprawia, że patrzę na świat z przekąsem, trochę z przymrużeniem oka?


Po 3 latach już pan wie, czy zostanie?

Też nie do końca, choć niewykluczone, że nie wyjadę. Jak pani widzi, obok domu urządziłem pracownię, zapuszczam tu korzenie.


O którym miejscu myśli pan: „jestem u siebie”?

O tym tu, gdzie teraz jesteśmy. W środku mazurskiego lasu.


Rozmawiała: Justyna Kobus

Przeczytaj także wywiady Justyny Kobus: Xawery Żuławski: trzeba mieć coś stałego,
Jan Nowicki: fascynuje mnie przemijanie
, David Lynch: wolę kino europejskie.

Justyna Kobus - dziennikarka, krytyk filmowy, 3 lata szef kultury we "Wprost", 2 lata krytyk filmowy "Dziennika", od 2007 roku szef kultury w "Sukcesie". Członek FIPRESCI i Koła Piśmiennictwa przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. Jerzy Skolimowski, Justyna Kobus, Sławomir Zygmunt, Kalifornia, Malibu, Jack Nicholson, Mazury, film, kino, kino polskie, artysta, malarz, reżyser, scenarzysta, Ferdydurke, Witold Gombrowicz, sukses, porażka, kompromis, niesmak, rzemieślnik, doświadczenie, komercja, luksus, honorarium, Bruno Schulz, szał, wściekłość, Gary Oldman, Kelly McGillis, literatura, gwiazda filmowa, gwiazdor, Hollywood, górski szlak, Himalaje, Cztery noce z Anną, kompromis, związki z kobietami, ocean, Ameryka, prezydent, Amerykańska Akademia Filmowa, Weber Galery w Turynie, Julian Schnabel, Motyl i skafander, wernisaż, wystawa, Zwycięstwo, Conrad, Dennis Hopper, Cannes, festiwal, Aspen, Ministerstwo Kultury, Tim Burton, Marsjanie atakują, Pezzaro, Ręce do góry, Flossenbuerg, zamek, Jerzy z Podiebradów, Milos Forman, Vaclav Havel, facek, ASP, Kliszko, Europa, obywatel świata, las, Helen Mirren, Gomułka, Stalin