Poczucie winy już od ładnych paru lat nie ma dobrej prasy. Z poradników psychologicznych dowiedzieliśmy się, że jest złe i niszczące. Tylko, że bez prawdziwego, głębokiego poczucia winy nie ma co marzyć o życiu wolnym od depresji, nałogów oraz nerwowego zapełniania go zajęciami i przedmiotami.
Nie lubimy czuć się winni. Żalu i skruchy nie okazują nie tylko ubecy, którzy łamali ludzkie charaktery i kości czy ci, co donosili na przyjaciół. Winni nie chcą czuć się także grający nieczysto politycy i sportowcy, ludzie, którzy zdradzają swoich współmałżonków, knują intrygi w pracy, rzucają oszczerstwa. Uważamy, że poczucie winy to chory stan umysłu, a w głębi duszy bardzo się go boimy. Nic dziwnego. Trudno jest poczuć bez znieczulenia ból, żal i wstyd, że czegoś nie dopilnowaliśmy, złamaliśmy ważne zasady, zrobiliśmy komuś krzywdę, staliśmy się przyczyną cierpienia. Ale okazuje się, że doświadczenie trudnych uczuć związanych z poczuciem winy wcale nie musi niszczyć. Przeciwnie, prowadzi do wybaczenia i wyzwolenia. Rozmawiamy o tym z psychoterapeutką Anną Lissewską.
Anna Ławniczak: Skąd się wzięło przekonanie, że poczucie winy to samo zło?
Anna Lissewska: Bo przez ostatnie dwadzieścia, może nawet więcej lat mówiąc o poczuciu winy przywoływaliśmy głównie przykłady ludzi, którzy dokopują sobie przy każdej okazji. Kiedy coś im się nie uda, w sobie upatrują całego zła. Mówią lub myślą: to moja wina, jestem beznadziejna, do niczego. Sobie przypisują całą odpowiedzialność za cudze samopoczucie i obwiniają za złe spojrzenie czy krzywy uśmiech kogoś, na kim im zależy. Ich mantrą jest: jestem bezwartościowy, zawsze muszę coś zepsuć, już taka jestem, tak widać musi być ect. Wiele szkół psychologicznych takie właśnie działanie nazywa poczuciem winy i uznaje, że jest złe i niekonstruktywne. Ale dobijanie siebie, które wiele osób uprawia, nie jest prawdziwym poczuciem winy. Przeciwnie, wręcz przed nim chroni. Bo jeśli jestem beznadziejna i nic nie warta, to nie ma sensu zastanawiać się nad tym co robię. To chroni przed zobaczeniem jak bardzo źle się zachowałam i poczuciem głębokiego wstydu oraz żalu. Kiedy się totalnie skrytykujemy i przylepimy sobie stempel beznadziejności nie zobaczymy, jaki jest nasz rzeczywisty udział w tym, co nam się wydarza. Za to pozwala nam żyć w złudnym przekonaniu o swojej wyjątkowej roli i wszechmocnym wpływie na swiat. Co z tego, że złym, ważne, że tak wiele od nas zależy. Piętnowanie zaś poczucia winy sprawiło, iż wielu ludzi uważa, że w ogóle nie musi się czuć winnym za nic. To niezwykle niszczące nastawienie. Sprawia, że nie wyciągają żadnych wniosków z tego, co robią. Nie naprawiają wyrządzonych krzywd. Trudno z nimi żyć, bo wciąż niszczą swoje relacje i często siebie.