Z Wojtkiem Olańskim chodziliśmy do jednej podstawówki (nr 272), ale zaprzyjaźniliśmy się na Placu – Wojtek był jednym z chłopców z Placu przy Piaseczyńskiej (mieszkał w kamienicy obok). Jednak przez dłuższy czas nie wiedziałem, że Wojtek śpiewa i gra na gitarze. Dopiero w lipcu 1980 roku, spędzając wspólnie wakacje w Partęczynach (zdjęcie z prawej - zobacz pozostałe zdjęcia w Galerii), zaczęliśmy razem śpiewać. Okazało się też wtedy, że obaj bardzo lubimy piosenki duetu Simon and Garfunkel, Leonarda Cohena, Boba Dylana, Cata Stevensa – generalnie muzykę balladową, folkową. Postanowiliśmy śpiewać jak duet Simon i Garfunkel, przykładając ogromną wagę do harmonii wokalnych; misternie aranżując piosenki na głosy. Ale musiały upłynąć jeszcze dwa lata zanim oficjalnie, jako duet Sławomir Zygmunt i Wojciech Olański, zadebiutowaliśmy. Doszło do tego w Hybrydach, w listopadzie 1982 roku. Z okazji 25-lecia klubu odbył się zamknięty (ze względu na stan wojenny wstęp był tylko za zaproszeniami) koncert, na którym występowała (albo zasiadała na widowni w charakterze gości) cała artystyczna śmietanka ówczesnej Warszawy. Zagraliśmy „Białą lokomotywę” Edwarda Stachury z moją muzyką. Piosenka od razu wzbudziła wielki aplauz, nie tylko ze względu na wpadającą w ucho melodię, także ze względu na nasze śpiewanie na głosy. To było coś innego, nowego, oryginalnego. Po naszym występie podeszły do nas z gratulacjami dziennikarki z radiowej Trójki: Monika Olejnik i Grażyna Dobroń. To dzięki nim, ale dużo później, „Biała lokomotywa” zaczęła „chodzić” w Trójce. W sumie z Wojtkiem Olańskim grałem (z niewielkimi przerwami) pięć lat.
STED: OPOWIEŚĆ-WIATR
Kiedy w następnym roku okazało się, że mam gotową muzykę do 16 tekstów Stachury, zrodził się pomysł, żeby na scenie Hybryd zrealizować spektakl według „Dzienników” Steda, z wykorzystaniem tychże piosenek. Tak doszło do premiery, w maju 1983 roku, spektaklu „Miłość, czyli życie, śmierć i zmartwychwstanie Michała Kątnego”. Później okazało się, że tytuł ten został zastrzeżony w ZAiKS przez Jerzego Satanowskiego (na rzecz jego przedstawienia), dlatego zmieniliśmy tytuł na „Sted: opowieść-wiatr”. Na zdjęciu z lewej – wspólnie z Wojtkiem prezentujemy spektakl.
Początkowo (ale krótko) występował z nami Mateusz Stryjecki, później przyjęliśmy do zespołu Cezarego Mironiuka (na zdjęciu z prawej). Wcześniej Cezary nagrał ze mną wiersze Krzysztofa Kamila Baczyńskiego dla Polskiego Radia oraz wystąpił w telewizyjnym programie „Wokół Stachury”. Już w trójkę przygotowaliśmy recital piosenek duetu Simon and Garfunkel, w polskich tłumaczeniach. Organizacją koncertów naszego tria zajęła się Ewa Słonecka, nazywana przez nas Ewka-Konewka. Ze spektaklem „Sted: opowieść-wiatr” zjeździliśmy całą Polskę. I wspólnie z Wojtkiem i Cezarym zarejestrowaliśmy przedstawienie w Akademickim Radiu Pomorze na kasecie magnetofonowej (kompaktów jeszcze wtedy nie było) pod tym samym tytułem „Sted: opowieść-wiatr”.