Czy Internet psuje relacje między ludźmi? Niektórzy mówią, że tak. Setki ludzi znamy tylko z postów na Facebooku czy innym portalu społecznościowym. Nie widzieliśmy nigdy wyrazu ich oczu, nie wiemy jak się śmieją. Czy to przeszkadza w znajomości? W końcu kiedyś ludzie zaprzyjaźniali się ze sobą pisząc listy. Poetka Maria Pawlikowska-Jasnorzewska wręcz się listownie zakochała. Jak jest z tym Internetem: pomaga nam czy przeszkadza być z ludźmi? O relacjach między ludźmi i Internecie rozmawiamy z psychoterapeutkę Anną Lissewską.
Anna Ławniczak: Czy z pozycji psychoterapeuty widać jakąś różnicę w relacjach między ludźmi odkąd tak dużo czasu spędzamy w Internecie?
Anna Lissewska: Pewnie tak, ale jak to oddzielić od zmiany trybu życia w ogóle, pędu za kasą itd.? Mówi się, że ludzie nie umieją ze sobą być właśnie dlatego, że jest coraz mniej kontaktów bezpośrednich. Bo ja wiem, umiejętności bycia z ludźmi, czyli kontaktów interpersonalnych, uczymy się znacznie wcześniej, zanim przesiadujemy w Internecie. Przychodzi mi do głowy, że dzięki Internetowi nie trzeba się spotykać z powodu błahych rzeczy. Można spotkanie przeznaczyć na bycie razem w przyjemnych okolicznościach, bo "obowiązki" towarzyskie można odbębnić na czacie, jak my teraz:) i to z pewnością zmienia jakość relacji, ale czy na gorsze?
Czyli uważasz, że Internet bardziej nam pomaga niż szkodzi?
Zdecydowanie tak, pod warunkiem, że nie jesteśmy osobami mającymi problemy w kontaktach z ludźmi, unikającymi ich itd., bo wtedy rzeczywiście nie mamy szans oswoić się z ludźmi. Z drugiej strony jednak takie osoby mają dzięki Internetowi w ogóle jakieś kontakty. Gdyby nie net prawdopodobnie siedzieliby w domu i z nikim nie gadali.
A czy Internet nie rozleniwia – skoro można tak łatwo złapać się na czacie, na Facebooku to już nie starcza energii, żeby gdzieś pojechać i się spotkać face to face. Wiem, że w przypadku braku czasu te kontakty wirtualne są pomocne, sama to trenuję, ale czy to nie ogranicza spotkań bezpośrednich?
Pewnie ogranicza, ale czy to źle? Jakoś nie przekonuje mnie zwalanie winy na Internet. To raczej ludzie wykorzystują Internet do realizowania swoich problemów, które istnieją z innych powodów. To nie Internet je generuje.
Czy takim problemem jest kolekcjonowanie znajomych i lajków na Facebooku i złudzenie, że jesteśmy popularni, atrakcyjni i że mamy tylu ludzi wokół siebie?
O tak, ale z drugiej strony w realu też tak się robi. Ludzie mają znajomych na pęczki, a żadnych głębszych znajomości. Są rozrywani towarzysko, ale wieje w tym pustką – Facebook tylko daje nowy obszar do stworzenia mitu na swój temat. Ale jest też druga strona medalu. Ktoś zamknięty w domu, obłożnie chory może znajomościami Internetowymi wypełnić nie tylko czas, ale i znaleźć wśród nich prawdziwych przyjaciół. Inaczej by tego nie zrobił.
Czy myślisz też o wsparciu jakie dzięki Facebookowi można uzyskać, akcjach pomocy, które uruchamiają znajomi rozsyłając apele swoim znajomym?
Tak, Internet, Facebook to potęga, można wiele zdziałać, ale i skorzystać z pomocy. To nie Internet jest wrogiem tylko nasze problemy psychiczne, które korzystają z anonimowości czy możliwości nie patrzenia komuś w oczy
Przez Internet łatwiej jest oszukać, mówiąc bardziej elegancko, wykreować innego siebie?
No właśnie. Można też wyidealizować sobie ludzi, a potem w realu nie móc odnaleźć tych, z którymi da się żyć.
A po czym można się zorientować, że wpadliśmy w taką pułapkę i idealizujemy ludzi?
Warunkiem zdrowia jest równowaga i kontakt z rzeczywistością, czyli trzeba sprawdzać w realu. Dążyć do tego, by ważne znajomości Internetowe przeszły do codzienności albo przynajmniej raz się spotkać. Wtedy widać jak na dłoni, a jeśli to niemożliwe, to mieć świadomość, że znamy tę osobę tylko wyrywkowo, że nie jest całościową osobą z naszego życia. To nic złego mieć takie znajomości, byleby mieć nie tylko takie :)
Skoro nie Internet psuje relacje, to dlaczego wielu ludzi tak na niego psioczy? W potocznych rozmowach i w mediach. Kiedy mówi się o zaniku więzi, płytkich nie dających satysfakcji kontaktach często słychać – to przez Internet. Nowy chłopiec do bicia?
Myślę, że tak. Jest na co zrzucić winę zamiast zobaczyć, że samemu nie ma się ochoty na głębsze relacje albo konfrontację z prawdziwymi ludźmi. Często nie możemy się pogodzić, że ludzie są inni niż byśmy chcieli. Nie chcemy uznać ich inności i odrębności. Nie w smak nam konieczność dogadywania się z nimi, wolelibyśmy zmusić ich, by byli tacy jak my chcemy. Często próbujemy przerabiać ludzi na swoją modłę lub izolujemy się od nich, gdy nam się to nie udaje. Uciekamy od realnych relacji także dlatego, że dopiero w kontakcie z ludźmi widzimy jacy sami jesteśmy. I to często nie zgadza się z naszym obrazem siebie jaki pieścimy w duszy. No i wreszcie unikamy konfrontacji z prawdziwymi ludźmi z niechęci do przeżywania uczuć. Bezpośredni kontakt budzi ich dużo więcej. Nie można wyłączyć żywego człowieka kiedy się ma go dość, a komputer można.