W rok później na tym samym festiwalu otrzymuje nagrodę za wizjonerskie "Epitafium dla Wysockiego". Tym razem nikt nie "wyciął" jego występu, ale były to już czasy częściowego uwolnienia się od cenzury. Już w “Murach” Kaczmarski ujawnił wielką wrażliwość na historię i zmysł historiozoficzny, który pozwolił mu na poetyckie analogie i ukazywanie ciągłości polskiego kraju.
(...) A nam dostępu brak do okien
a nam dostępu brak do drzwi
a każdy staje do nas bokiem
i w duchu z niedołęstwa drwi
i na właściwym wyjść przystanku
nigdy nie było dane nam
w panice lgnąc do drzwi bez klamek
patrzymy - to nie tam (...)
(Jacek Kaczmarski, "Starzy ludzie w autobusie")
Tytułowy song - wzorowany na balladzie katalońskiego barda Lluisa Llacha - a zwłaszcza jego refren, stał się wezwaniem do czynu, a w okresie stanu wojennego sygnałem wiary i nadziei, że nie wszystko jeszcze stracone.
(...) wyrwij murom zęby krat
zerwij kajdany połam bat
a mury runą runą runą
i pogrzebią stary świat (...)
Z tego programu pochodzi także znakomita pieśń "Krajobraz po uczcie", kończąca się wiernym cytatem z aktu abdykacji Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wykrzyczana w 200 lat później przez młodego chłopaka z Warszawy opowieść o upadku kraju, o sprzedaniu tego, co największe i najważniejsze - ojczyzny i sumienia - była ostrzeżeniem, dzwonem bijącym na trwogę.
W okresie przygotowywania kolejnego spektaklu - "Raj" (1980) - istną kopalnią tematów stała się dla Kaczmarskiego mitologia. Pieśni zainspirowane scenami i postaciami mitologicznymi miały swoją siłę. Była nią polemika z odwiecznymi prawami ludzkiej wiary.
(...) nie dla wiwatów człowiekowi dłonie
nie dla nagrody przykazania boże
bo każdy oddech w walce ma swój koniec
walka o duszę końca mieć nie może (...)
(Jacek Kaczmarski, "Hymn")
Kolejnym rysem twórczości Jacka Kaczmarskiego była jego fascynacja malarstwem. Do trzeciego spektaklu - "Muzeum" (1981) - wprowadził nie tylko wątki i anegdoty o wielu znanych dziełach plastycznych, lecz przede wszystkim czerpał z nich inspirację do oryginalnych refleksji. Obrazy polskiego malarstwa patriotycznego XIX i XX wieku znów stały się okazją do rozrachunku z przeszłością. Z tego programu pochodzi dramatyczny i gorzki "Rejtan, czyli raport ambasadora" do obrazu Matejki i drapieżny w swej szarości "Czerwony autobus" do obrazu Linkego.
W październiku 1981 roku Jacek Kaczmarski wyjechał na koncerty do Francji, gdzie zastał go stan wojenny. Do tej pory był wrażliwym intuicjonistą korzystającym z narodowej pamięci, z doświadczeń innych, opisującym to, czym Polska była i co jego naród przeżył. Teraz nagle historia, o której pisał i śpiewał, dotknęła go bezpośrednio. Z historiozofa stał się uczestnikiem i świadkiem historii. Zdecydował się na emigrację i choć oderwany od rodziny, ojczyzny, od korzeni - nie przestał śpiewać. Już w pierwszych tygodniach stanu wojennego powstają pierwsze piosenki będące poetyckim, często tragicznym komentarzem do wydarzeń bieżących.
(...) Mów mi co dzień, że oni górą
jakbyś w twarz raz po raz mi pluł
chrzest dadzą bezimiennym murom
seriami kul tłum tnąc na pół
postawią miasta sierocińców
nabierze mocy życia smak
nim wyjrzy ludzka twarz zza sińców
mów mi, ach mów, że będzie tak (...)
(Jacek Kaczmarski "Prośba")
Szczególnym wyrazem tego okresu w twórczości Kaczmarskiego była "Zbroja", z której przebija wiara w uniwersalne wartości chrześcijańskie, w ludzką godność, w pamięć narodową, która scala.
(...) Więc choć za ciosem pada cios
i wróg posiłki śle w konwojach
nas przed upadkiem chroni wciąż
Zbroja (...)
(Jacek Kaczmarski "Zbroja")
Dorobek Jacka Kaczmarskiego jest wprost imponujący. Napisał kilkaset piosenek i wierszy. Dał niezliczoną liczbę recitali. Wypracował oryginalne programy estradowe - "Mury", "Raj", "Muzeum" - w których swe pieśni układał w swoiste spektakle. Myślę jednak, że nie na tym (choć w dużej mierze też) polega jego fenomen. Jacek Kaczmarski - jak żaden dotychczas piosenkarz, autor tekstów, kompozytor - zjednoczył słuchaczy. Z równą żarliwością słuchają go robotnicy i profesorowie uniwersytetów, studenci i licealiści. Jest wyrazicielem treści, którymi żyje cały naród.
Przeczytaj także Jacek Kaczmarski: obywatel świata, Gintrowski: choćby zadzwonił sam Fellini, Przemysław Gintrowski: odrabiam, Przemysław Gintrowski: mniej mi się chce, Gintrowski: wciąż chce zmieniać świat, Gintrowski: kanapka z człowiekiem, Aleksander Galicz: rosyjski Homer i Mercedes Sosa: wolność ponad wszystko.
Sławomir Zygmunt - artykuł ukazał się 7 stycznia 1990 r. w "Politechniku", napisany zaś został 28 grudnia 1989 roku.