logo

depresja, antydepresanty, psychiatra, psychoterapia, dół, chandra, mózg neuroprzekaźniki, leki przeciwdepresyjne, prozak, koncerny farmaceutyczne, emocje, uczucia, poczucie własnej wartości, mózg, Ewa Woydyłło, książka, „Bo jesteś człowiekiem. Żyć z depresją, a nie w depresji”, wyciszyć, trudne, sprawa, nastrój, katastrofa, dół, mieć doła, lęk, problem, depresja, praca, przypadek, trudność, życie, odpoczynek, relaks, relax, placebo, koncern farmaceutyczny, tabletka, sen, mózg, apteka, psychiatra, chandra, symptom, pobudzenie, neuroprzekaźnik, smutek, objaw, odpornośćDepresję trzeba chcieć pokonać, zamiast płacić koncernom farmaceutycznym. Jej ciężka postać, taka, której objawy można leczyć tylko za pomocą leków, dotyka tylko 3–5 procent z tych, co na depresję się uskarżają. Kto nie miał chandry czy doła? Chyba wszyscy znają te ciemne i ciężkie uczucia. Ale dziś zbyt łatwo smutek lub żal nazywamy depresją lub nerwicą. A w życiu trzeba trochę męstwa, hartu ducha, dyscypliny i stanowczości mówi Ewa Woydyłło, autorka najnowszej książki poświęconej depresji „Bo jesteś człowiekiem. Żyć z depresją, ale nie w depresji”.


Anna Ławniczak: Co się z nami stało? Mówi się, że panuje prawdziwa epidemia depresji. A może po prostu większości z nas brakuje odporności i zgody na zmienne koleje losu? Modne kiedyś określenie: chandra, oznaczające smutek i zniechęcenie wyparowało z naszego słownika. Dziś gorszy nastrój bardzo łatwo nazywamy depresją. Dlaczego?
Ewa Woydyłło: Zaczęło się to od czegoś, co było szlachetnym w swych zamiarach przedsięwzięciem – od popularyzacji wiedzy o depresji. Media i lekarze psychiatrzy, ostrzegali, że z depresją nie ma żartów. To ciężka choroba, która może prowadzić do całkowitej degradacji, zaniku życia, nawet do samobójstw. Opisywali symptomy: jest ci smutno, nie chce ci się żyć, tracisz apetyt albo przeciwnie – objadasz się, siedzisz w domu i gnuśniejesz. Przestrzegali, by nie lekceważyć tych objawów. Niestety, w moim odczuciu, wszystko poszło w złym kierunku. Ludzie, przy najmniejszym obniżeniu nastroju, zaczęli rozpoznawać symptomy depresji i biec do lekarza. A lekarz, kiedy słyszy, że ktoś od dwóch tygodni źle sypia, od jakiegoś czasu nic go nie cieszy - wyciąga receptę i przepisuje lek antydepresyjny. Paradoksalnie, przybywanie wiedzy o depresji zabiło zdrowe sposoby radzenia sobie z kłopotami i trudnościami, które powodują smutek, żal, bezradność czy zwątpienie. Niedawno moja znajoma, która pożegnała na pogrzebie kogoś bliskiego, następnego dnia poszła do psychiatry. Dlaczego? Bo czuła się tak, jak opisane w książkach osoby z depresją. Jednak lek, który dostajemy od psychiatry zmniejsza naszą własną psychiczną odporność. Uśmierza dyskomfort na który, gdyby nie było leku, musielibyśmy znaleźć jakiś sposób. Od kiedy ludzkość istnieje ludzie umierali i ktoś po nich cierpiał, tylko nazywało się to żałobą. A dziś idzie się do psychiatry, który mówi – to jest depresja.  Od czasów jaskiniowych zdarzały się wypadki, okaleczenia, katastrofy, klęski żywiołowe i trzeba było się nauczyć z tym żyć. Jakoś sobie radzić. Dzisiaj, kiedy ktoś ma taką przypadłość idzie do psychiatry, a ten daje leki. Niestety powstała bardzo niezdrowa tendencja.

A przecież leki wydawały się czymś wspaniałym. Kiedy pojawił się prozak mieliśmy nadzieję, że uwolni nas od przykrości...
Uwierzyliśmy w iluzję, choć wiadomo, że nie ma życia składającego się z samych przyjemności. I nie wzięliśmy pod uwagę jednej ważnej rzeczy.depresja, antydepresanty, psychiatra, psychoterapia, dół, chandra, mózg neuroprzekaźniki, leki przeciwdepresyjne, prozak, koncerny farmaceutyczne, emocje, uczucia, poczucie własnej wartości, mózg, Ewa Woydyłło, książka, „Bo jesteś człowiekiem. Żyć z depresją, a nie w depresji”, wyciszyć, trudne, sprawa, nastrój, katastrofa, dół, mieć doła, lęk, problem, depresja, praca, przypadek, trudność, życie, odpoczynek, relaks, relax, placebo, koncern farmaceutyczny, tabletka, sen, mózg, apteka, psychiatra, chandra, symptom, pobudzenie, neuroprzekaźnik, smutek, objaw, odporność Myślimy, że leki dostajemy, bo ktoś chce nam pomóc. Do głowy nam nie przyjdzie, że przede wszystkim chce na nas zarobić. Ułatwiając nam odzyskiwanie spokoju ducha czy komfortu psychicznego, ktoś nabija sobie kieszeń i to ciężkimi milionami. Proces ten nasila się i narasta. Zaczął się w Ameryce. Tam co szósty obywatel zażywa leki przeciwdepresyjne, łącznie z niemowlętami. To jest plaga. Kiedyś psychiatra amerykański przyjmował w tygodniu 30 osób, dzisiaj – półtora tysiąca. No bo wypisanie recepty to taśma. Ta zagłada przychodzi również do nas. A przecież leki antydepresyjne to ciężka chemia. Wpływają na cały organizm, nie mówię tylko o wątrobie, przez którą to wszystko przechodzi, ale też o mózgu... A podczas badań skuteczności kilku popularnych leków antydepresyjnych przeprowadzonych w Anglii okazało się, że wyniki leczenia nimi tylko o 5 czy 7 procent były lepsze niż w grupie, która dostawała placebo.

Jakie są skutki uboczne zażywania antydepresantów?
To pytanie właściwie do lekarza. Leki psychotropowe działając na mózg rozregulowują normalną gospodarkę neuroprzekaźnikami. Na przykład te, które działają wyciszająco – a często pobudzenie: przykry stan paniki, niepokoju i lęku są objawami bliskimi depresji i lekarz dąży do ich uspokojenia – powodują też uspokajanie wszystkich innych funkcji. Po prozaku ludzie często tracą zainteresowanie seksem, słabnie libido. Nagle trzydziesto- czterdziestolatki nie mają pociągu seksualnego. A przecież często są w związkach, chcą normalnie funkcjonować, pamiętają z przeszłości jakie to uczucie haju i rozkoszy, czym jest orgazm i intymność. A tu nagle, tak jakby wykasowana została ta sfera. Może to nie szkodzi na zdrowie, ale szkodzi na życie. Poza tym przy bardzo wielu lekach psychotropowych, które uciszają przykre stany psychiczne pobudzenia, lęków i obsesji, wycisza się też usypia metabolizm. Człowiek przestaje być w histerycznym lęku, ale nie może się załatwić. Konstypacja to jest jeden ze skutków bardzo wielu różnych leków. Sam ten rodzaj dyskomfortu, bez żadnych innych powodów, już jest bardzo trudny do zniesienia. Jeżeli człowiek ma zaburzony system wypróżniania się – bardzo źle się czuje. Jego energia jest pochłaniana przez ten blok. Skutki uboczne powodują spiralę lekową. Ktoś zaczyna brać jeden lek, potem żeby zmniejszyć skutki tego leku dostaje drugi. Ten również powoduje jakieś skutki, więc wprowadza się trzeci. Działania kumulują się i powodują jakiś zupełnie nieoczekiwany czwarty objaw. No to trzeba dać coś jeszcze. I bardzo szybko, w ciągu paru miesięcy, osoba, która niewinnie chce sobie poprawić humor, np. po śmierci mamy, raptem staje się chodzącą apteką. Zombi. Umysł, który jest najbardziej w życiu przydatny do realizowania naszych potrzeb: do pracy, odpoczynku, zabawy – musi być czysty, trzeźwy. Wtedy strzelają wszystkie połączenia: kojarzymy, dostrzegamy dowcip, umiemy się cieszyć psem, dzieckiem... A jak się zamulamy, to tak jakbyśmy wchodzili za szklaną szybę. Świat sobie jest. Nawet go widzę, ale jestem jak w akwarium i mój udział w życiu jest coraz mniejszy. Oddalam się. I ta przegroda zbudowana jest z chemii.