A teraz mniej oficjalnie - od siebie. Urodziłem się w Warszawie, w samym centrum Czerniakowa (zobacz zdjęcia w Galerii), na tak zwanym "Dole" ("Dół" to Czerniaków i Powiśle, położone niżej niż Śródmieście). Na tym słynnym Czerniakowie, opiewanym w pieśniach i książkach Stanisława Grzesiuka.
Budynek, w którym mieszkałem (zdjęcie z lewej strony) miał adres Czerniakowska 64 i był połączony drewnianą bramą oraz znajdującym się nad nią trzypiętrowym łącznikiem z drugim domem, który miał adres - ulica Łączna 7. Oba budynki tworzyły w swym kształcie literę L.
Podczas budowy Wisłostrady i poszerzania Czerniakowskiej budynek Czerniakowska 64 został rozebrany. Obecnie (patrz na zdjęcia) pozostała część budynku mająca kiedyś adres Łączna 7. Dzisiaj ten budynek ma adres Czerniakowska 44.
Po przekątnej od naszego domu, po drugiej stronie Czerniakowskiej, znajdowała słynna knajpa "Sielanka" (znana m.in. z opowiadań Marka Nowakowskiego i piosenki "Dziś w Sielance jest zabawa", to tam spotykała się Agnieszka Osiecka z Markiem Hłasko), później przemianowana na "Karczmę Słupską" (zdjęcie z prawej). Dlaczego akurat na Słupską? Tego nikt nie wie. Można się tylko domyślać, że ówczesnym decydentom Warszawy "Sielanka" źle się kojarzyła z "szemranym" Czerniakowem. I nie chcieli mieć przy reprezentacyjnej trasie szybkiego ruchu (Wisłostrada) takiej knajpy. Ale przecież, jeśli już tak bardzo chcieli zmienić nazwę lokalu, to mogli zmienić np. na "Karczmę Czerniakowską". Następnie po latach "Karczmę Słupską" zmieniono na restaurację "Sowa i Przyjaciele". Niestety po "aferze podsłuchowej" lokal został zlikwidowany.
Mieszkaliśmy na pierwszym piętrze. Pod naszym balkonem był przystanek tramwajowy, bo kiedyś Czerniakowską jeździły tramwaje. W mojej rodzinie bardzo głęboko kultywowana była historia starej Warszawy, Czerniakowa, Powiśla, apaszów, ale także Powstania Warszawskiego, w którym zginął mój wujek.
Na dwóch górnych zdjęciach widać: moją mamę stojącą na balkonie; tatę (siedzi w środku), mojego ojca chrzestnego - Józefa Lekarewicza (stoi) i wujka Janka.
W niewielkiej odległości za naszym domem znajdowała się baza samochodowa (żywcem wyjęta z opowiadania Marka Hłaski "Baza Sokołowska"), dalej były ogródki działkowe oraz łąki. Przy domu stała kuźnia, która z czasem zaczęła pełnić funkcję warsztatu ślusarskiego i samochodowego.
Właścicielem kuźni był sympatyczny facet, kolejny Stanisław z Czerniakowa. Muszę powiedzieć, że magia imienia Stanisław (Stasiek) była wielka w tamych czasach. Mój dziadek nazywał się Stanisław, mój ojciec - też Stanisław, Grzesiuk, wiadomo - Stanisław, i Wielanek, następca Grzesiuka, twórca Kapeli Czerniakowskiej, znakomity wykonawca niezliczonej ilości piosenek starej Warszawy - także Stanisław.
Zresztą, cała moja rodzina (i od strony taty, i od strony mamy) pochodzi z Czerniakowa. Na zdjęciu z lewej widać moją mamę. Zdjęcie zrobiono 20 października 1946 roku!: Na zdjęciu z prawej - moi rodzice na spacerze w parku łazienkowskim. Moi dziadkowie (rodzice taty) początkowo mieszkali na Siekierkach (przy ulicy Bluszczańskiej), potem zamieszkali w kamienicy przy ulicy Podchorążych.
W tym samym budynku (wejście od ulicy Hołówki - patrz zdjęcie poniżej) mieszkał i tworzył w latach 1936-1944, genialny poeta, Krzysztof Kamil Baczyński.
Upamiętniającą go tablicę odsłonięto 4 sierpnia 1991 roku, w 47. rocznicę jego śmierci.
Baczyński zginął walcząc w Powstaniu Warszawskim 4 sierpnia 1944 roku.
Na zdjęciu widok domu Baczyńskiego od strony ulicy Podchorążych. Na drugim piętrze, trzeci balkon od lewej - znajdowało się mieszkanie Barbary i Krzysztofa Baczyńskich.
Dlaczego piszę tyle o Baczyńskim? Baczyński był bohaterem mojego dzieciństwa. W moim domu sporo mówiło się o Powstaniu Warszawskim, o pokoleniu Kolumbów, o Baczyńskim, o jego śmierci. Baczyńskiego wierszami zachwyciłem się od razu, gdy je pierwszy raz przeczytałem. Od śpiewania jego wierszy zaczynałem swoją muzyczną przygodę. Dziadkowie mieszkali z nim po sąsiedzku.
A później wróciłem na Czerniaków, chociaż ówcześni włodarze Warszawy nazwali nowo powstałe osiedle między ulicami Dolną, Sobieskiego a stadionem Warszawianka - Dolnym Mokotowem. W odróżnieniu od Górnego Mokotowa. Znów chodziło o zatarcie złego skojarzenia z legendarnym Czerniakowem. Prawda jest jednak taka, że nie ma czegoś takiego jak Dolny i Górny Mokotów. To wymysł urzędników. Jest Mokotów, tak jak jest Czerniaków, Powiśle, Żoliborz itd. Chociaż teraz specjaliści od nieruchomości wymyślają jeszcze lepsze podziały, nie tylko na Górny i Dolny Mokotów, ale także na Stary i Nowy Mokotów.
Tak więc, przyszło mi dorastać na osiedlu między ulicami Dolną i Sobieskiego a stadionem Warszawianka. Stamtąd miałem wszędzie blisko: i do dziadków na Podchorążych, i do ukochanego parku łazienkowskiego, i do znajdującego się w Parku Morskie Oko Pałacyku Szustra (mieściło się tam Warszawskie Towarzystwo Muzyczne im. St. Moniuszki), gdzie uczęszczałem na lekcje gitary klasycznej, na Plac, i do ulubionego kina "Czajka" (róg Czerniakowskiej i Chełmskiej).