Wielkie sukcesy Quentina Tarantino (ostatnio „Kill Bill") oraz filmy takie jak „Przyczajony tygrys, ukryty smok” oraz „Hero” w pełni uświadomiły wielką rolę widowisk rodem z Hongkongu przez lata lekceważonych przez znaczną część krytyki. Książka Sławomira Zygmunta to pierwsze tak wyczerpujące kompendium wiedzy na ten temat w języku polskim.
Sławomir Zygmunt to niewątpliwie pasjonat. Nie tylko przedstawia szczegółowo 156 filmów (z wyczerpującymi streszczeniami fabuły) reprezentowanych dla różnych odmian gatunków oraz kreśli sylwetki najważniejszych jego twórców. W obszernym wstępie daje skrótowy zarys dziejów wschodnich sztuk walki, jasno zaznacza znaczące różnice pomiędzy poszczególnymi ich szkołami i stylami, trudne do wychwycenia dla laika. A potem pewnie prowadzi czytelnika przez meandry historyczne i ekonomiczne rozwoju tego rodzaju kina. Ukazuje tradycje, z jakich czerpały te filmy i jak przez lata przenikały się z innymi popularnymi w Azji gatunkami kina. Tłumaczy ich w dużej mierze antyjapoński i antymandżurski charakter oraz opisuje próby podbicia rynku amerykańskiego, jeszcze przed fenomenalnym sukcesem Bruce’a Lee w latach 70. ubiegłego wieku. Pozwala to zrozumieć dlaczego właśnie ten, a nie inny aktor, zdobył tak wielki rozgłos (wprowadził eklektyczny styl walki, stawiający na sukces i maksymalną skuteczność), stara się też oddzielić legendę jego śmierci od smutnej rzeczywistości. Wygląda bowiem na to, że Lee padł ofiarą swego sukcesu, w czym kluczową rolę odegrał swoisty pracoholizm i niestety, narkotyki.
Sławomir Zygmunt nie ucieka także od wyrażenia własnych wyrazistych opinii. Nie ukrywa, że jego zdaniem sukces filmu walki to przede wszystkim perfekcyjna choreografia sekwencji akcji, a nie mętna częstokroć filozofia. Krytykuje większość produkcji amerykańskich za zbytnią dosłowność i naturalizm. Wreszcie słusznie docenia mistrzostwo „nowej fali” filmów z Hongkongu (John Woo, Tsui Hark) chwaląc je za warsztatowe wyrafinowanie i intrygujące pogłębienie rysunku psychologicznego postaci. Jednocześnie zaś docenia odmienny styl Jackie Chana. Wskazuje na jego pastiszową swobodę i doprawdy trafne nawiązania do tradycji niemej burleski. Otrzymaliśmy zatem kompendium wiedzy na temat gatunku atrakcyjne nie tylko dla entuzjastów, ale dla wszystkich zainteresowanych współczesnym kinem.
Tomasz Jopkiewicz, Życie (luty 2004)