Marek Chmura: Skąd się wziął pomysł na płytę "Wódeczko, wódeczko"?
Sławomir Zygmunt: Z tym pomysłem nosiłem się od dawna. Wiele lat temu napisałem muzykę do sztuki "Lęki poranne" Stanisława Grochowiaka. Powstały także wtedy cztery songi z tekstami Antoniego Murackiego. Po latach przeglądając domowe archiwum znalazłem na dnie szuflady te utwory. Zaintrygowany zagrałem je i stwierdziłem, że ich tematyka jest tak uniwersalna, że warto by nagrać całą płytę z takim materiałem.

Marek Chmura: Ale cztery utwory to za mało na płytę...
Sławomir Zygmunt: Oczywiście. Dlatego poprosiłem Antoniego Murackiego, by napisał kolejne teksty do tego projektu. Ponieważ nie było presji czasu, więc dopiero po kilku latach powstały utwory, które złożyły się na płytę "Wódeczko, wódeczko".
Marek Chmura: Zaskoczyło mnie, że na płycie zaśpiewałeś także poemat Murackiego pt. "W moim pokoju bez drzwi"...
Sławomir Zygmunt: Tak, od razu po przeczytaniu tego poematu wiedziałem, że wykorzystam go na płycie jako swoisty leitmotiv. W ten sposób zamiast tradycyjnej płyty z piosenkami zrodziła się płyta koncepcyjna, czyli taka, na której utwory tworzą całość pod względem literackim i muzycznym.
Marek Chmura: Na płycie znalazła się także świetna piosenka "Paryż dla tych, co odeszli", której autorem nie jest Antoni Muracki, ale Danuta Markowska-Resich.
Sławomir Zygmunt: Z Danutą Markowską-Resich, nazywaną przez przyjaciół Duśką, współpracujemy już od kilku lat. Pierwszym naszym wspólnym dziełem była bajka z piosenkami, autorstwa Duśki, "Przygody żółtego bałwanka", z moją muzyką. Potem napisałem także muzykę do kilku jej tekstów. Wracając do utworu "Paryż dla tych, co odeszli", to jest to piosenka dedykowana pamięci poety Jacka Bierezina, poety i pieśniarza Jacka Kaczmarskiego oraz pisarza i aktora Eugeniusza Żeńki Priwieziencewa, którzy w latach 80. XX w. spotkali się na emigracji w Paryżu. Zresztą Duśka Markowska-Resich doskonale ich znała, bo też była w tamtym czasie w Paryżu.
Marek Chmura: "Wódeczko, wódeczko" to płyta niezwykła, zarówno pod względem treści, muzyki jak i wykonania oraz aranżacji.
Sławomir Zygmunt: Sporo tych komplementów, dziękuję, ale należą się one także Stanisławowi Bokowemu, znakomitemu muzykowi multiinstrumentaliście, aranżerowi i realizatorowi nagrań, który potrafił nadać moim pomysłom muzycznym wspaniałe, niepowtarzalne brzmienie. To nasza druga wspólna płyta. Pierwszą była, wspomniana wcześniej, wydana w formie audiobooka, bajka "Przygody żółtego bałwanka".
Marek Chmura: W wielu utworach słychać klarnet, który często "przekomarza się" muzycznie z gitarą...
Sławomir Zygmunt: Na klarnecie zagrał znakomity muzyk Adam Mazurek. Idealnie wpasował się w charakter płyty, nasycając poszczególne utwory klarnetem raz to delikatnym, ciepłym, raz to niepokojącym, złowieszczym.
Marek Chmura: Mylący jest trochę tytuł "Wódeczko, wódeczko", bo jednoznacznie kojarzy się z problemem alkoholowym, a przecież teksty, które wykonujesz sięgają głębiej...
Sławomir Zygmunt: To prawda. Teksty mówią o samotności, wyobcowaniu, stygmatyzowaniu, ale też poszukiwaniu sensu życia i walce z przeciwnościami, czyli o tym, co dotyka ludzi na całym świecie.

Rozmawiał: Marek Chmura, CUD