Teksty utworów, które znadują się na płycie "Wódeczko, wódeczko", napisał Antoni Murack. Z wyjątkiem piosenki "Paryż dla tych, co odeszli" - słowa Danuta Markowska-Resich.

 

LĘKI PORANNE

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

To najczęściej przychodzi nad ranem,
serca skurcz, zimny pot, oczu strach.
Z niepokojem wpatrujesz się w ścianę,
z przerażeniem rozglądasz się za...

To najczęściej przychodzi nad ranem,
gdy król nocy zdejmuje swój frak.
Skrzypią schody, osacza nieznane
i za gardło, do trzewi, do dna...

Potem słodko zapachnie eterem
i już jest, już się łasi do nóg.
Nawet gdyś się urodził fryzjerem,
Nie wyrzucisz takiego za próg.

Ref. Nie ma dokąd uciec, nie ma gdzie się skryć,
wciąż tragiczny wybór – nie być albo być.
Spytaj się Hamleta, on szaleńców król,
więc już tak po wieczność: radość albo ból?

Już się rozsiadł i patrzy ci w oczy,
butem flaszkę podsuwa pod nos.
Z jakich piwnic ten kwas żeś utoczył,
że przeszywa, przenika na wskroś?

Lecz posłuchaj, im lepiej się znamy,
tym wciąż słabszy jest, książę, twój czar.
I niebawem, i kiedyś nad ranem
Będziesz bardziej się lękał niż ja.

Bo nad życia wąwozem wyschniętym,
stoję lekki, opuścił mnie lęk.
Chciałbym tylko, by finał był piękny,
A o resztę nie stoję, mam gdzieś.

Ref. Nie ma dokąd uciec, nie ma gdzie się skryć,
Wciąż tragiczny wybór – nie być albo być.
Spytaj się Hamleta, on szaleńców król,
Więc już tak po wieczność: radość albo ból?

 

W IMIĘ STARYCH PRZYJAŹNI

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

Stołek, szafa, w środku stół i cztery ściany
To granice mojej chorej wyobraźni.
A spirytus się zatacza jak pijany
i z nim jednym mogę mówić o przyjaźni.

Szafa, stół, zabite okno na podwórze
bo tak nie chciałbym urazić Pana Boga.
Wyszło na to, że zostanę tu na dłużej,
bo zbyt długo wycierałem się po drogach.

Ref. Więc opuśćcie mnie chociaż moje biedne myśli
i obrazy przeszłości – oszczędźcie mnie.
W imię starych przyjaźni chcę by wszyscy wyszli,
zapomnijcie o mnie już...

Ze spokojem wypatruję przewoźnika,
bo tak męczy obcowanie z samym sobą.
Życie skrzypi i jak szafa się zamyka,
niezła sztuczka z tym istnieniem, daję słowo.

Lecz uspokój się, pijane, głupie serce,
noc uleczy wszystkie myśli rannej głowy.
Jeszcze chwila i odwrócę się na pięcie,
życzę szczęścia tym co przyjdą. Bądźcie zdrowi.

Ref. Więc opuśćcie mnie chociaż moje biedne myśli
i obrazy przeszłości – oszczędźcie mnie.
W imię starych przyjaźni chcę by wszyscy wyszli,
zapomnijcie o mnie już...

... zapomnijcie o mnie już, adieu.

 

W MOIM POKOJU BEZ DRZWI 1

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

Chropawe ściany pokryte pleśnią, senne koszmary, które się nie śnią
Sny, co trzymają myśl na uwięzi, na tle kosmosu pijany księżyc
Czas, jak latawiec na krótkiej smyczy, ostrą wskazówką, jak psa mnie ćwiczy
I los naparstkiem odmierza dni, to jest mój pokój, pokój bez drzwi

Jakieś insekty chodzą po kracie, słońce zlizuje na szybie zaciek
Na szczęście rzadko tutaj dociera, raczej nie bywa w takich ruderach
Pokój jest mały, lecz za to brzydki, wszędzie, jak w mózgu, sekretne skrytki
A w każdej setka demonów śpi, to jest mój pokój, pokój bez drzwi.

Nie docierają dźwięki ni słowa, sam się kazałem tu zamurować
I według moich ścisłych obliczeń, nie będzie słychać, gdy zacznę krzyczeć
Jest względny spokój, chociaż po ścianie, spływają myśli nieuczesane
Każdy się mięsień pręży i drży, to jest mój pokój, pokój bez drzwi.

 

OD KNAJPY DO KNAJPY

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

Tak, na początku była słodka
I wzięła mocno mnie w ramiona
Cudnie łasiła się jak kotka
jakby czymś była przyprawiona
Miała kuszący smak i zapach
Po chwili więc wiedziałem że
To ona, to po prostu ona
Aromatyczny grzech

Ref. Od knajpy do knajpy, płyniemy jak łajby
Ocean zaszumi nam w głowach
Niech płynie nasz taniec, niech grają Cyganie
Nasz świat to tawerna portowa
Ref. W otwarte graj karty, kto ile jest warty
Okaże się, gdy przyjdzie ranek
Na pustej przystani, kompletnie pijani
Objęci idziemy w nieznane

2. Później zaczęły się kłopoty
Bo przychodziła coraz częściej
Jeszcze podniecał mnie jej dotyk
Choć trochę trzęsły mi się ręce
Smak miała gorzki, wzrok zamglony
Kiedy jej piłem prosto z warg
I zasypiałem w jej ramionach
Z eteru i ze szkła

Ref. Od knajpy do knajpy, płyniemy jak łajby...

3. A mnie wciągała coraz głębiej
Jej oczu butelkowa zieleń
Choć dostawałem wciąż po gębie
I przestrzegali przyjaciele
Dzisiaj oglądam ją zza szyby
Z napisem „Alkoholi świat”
Gdzie prezentuje wciętą kibić
I grymas warg
Od knajpy, do knajpy, od knajpy do knajpy...

 

ODWIEDZINY PRZYJACIELA

muzyka: Sławomir Zygmunt /słowa: Antoni Muracki

Dobrze wiem, ty zawsze wchodzisz bez krawatu,
a ta zgraja marionetek zawsze puka.
Moją przepaść chcą zasypać garścią piachu,
a ty milczysz i wiesz kiedy nalać lufę.

Dobrze wiesz, że drzwi otwarte mam dla świata,
że i cieć, i że policjant, i że złodziej.
To nieprawda, że się w życiu nie układa,
to się tylko coś zepsuło w mojej głowie.

Ref. Wyjedziemy jeszcze bracie do Marsylii.
Dla nas dwóch już się otwiera wielki świat.
Tam już szampan w grubym szkle
i jakiś raut u attache,
zobaczysz sam, że utopimy żal w Martini.

Wczoraj, owszem, była uczta u Cezara,
sam prokonsul mnie poklepał po ramieniu,
śmiechy kobiet w napełnionych winem czarach,
rozkosz ciała i nie mówmy... o cierpieniu.

Jednym słowem skarbów świata, drogi bracie,
pełne kiesy już napchała mi fortuna.
Los to hazard, kości toczą się po blacie,
los to jeden nieopatrzny gest trybuna.

Ref. Wyjedziemy jeszcze bracie do Marsylii...

A więc hazard i namiętność, uwierz, stary,
powiedz za co nas kochają te kobietki.
Może jeszcze w naszych oczach widzą Paryż,
może małą dziurkę w skroni od ruletki.

A tymczasem chciałbym odbić już od brzegu,
sprzedać flaszki, a jak wezmą to i duszę.
To już koniec, gdy nie boisz się niczego,
więc z uśmiechem trzeba dopić swą cykutę.

Ref. Wyjedziemy jeszcze bracie do Marsylii...
Jeszcze parę lat...

 

W MOIM POKOJU BEZ DRZWI 2

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

Na ścianie zdjęcie małego chłopca, kiedy to było, co to za postać?
Cień zanurzony w płytkim strumieniu, przeszłość galaktyk skąpana w cieniu
Armia zabawek porozrzucana
i czarna sterta piór pelikana
Zużyte serce, brązowy grzebień
i jeszcze tylko brakuje ciebie
Z wolna na czaszce pękają szwy, to jest mój pokój, pokój bez drzwi.

 

KOLEDZY PŁYNĄ NA OSTATNI REJS

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

Ref. A koledzy płyną na ostatni rejs
I znikają w ogniu jak szyszki
Zamiast pożegnania zostawiają pieśń
I płonące jeszcze kieliszki

1. Od ilu wstałem już stołów
By trzeźwo iść własną drogą
I zostawiałem przyjaciół pod czujnym okiem gorzałki
A ona brała w ramiona, nie oszczędziła nikogo
I życie lała do szklanki
Napij się ze mną, do dna.

2. Jak się nie napić z gorzałką, skoro tak pięknie zaprasza
A przy tym mówi niewiele
I chorą, jak ty ma duszę
Ferajna tańczy w najlepsze
A ja nie tańczę, przepraszam
Choć już niejeden wyruszył
Ciernistą drogą do gwiazd

3. Nie piję już za kolegów, wolałbym z nimi pogadać,
Po prostu spytać jak leci
Albo przeczytać im wiersz
A zamiast tego powstała
Melancholijna ballada
Może usłyszą chłopaki,
Chyba że piją, to nie.

 

OD JUTRA NIE PIJĘ

muzyka: Sławomir Zygmunt /słowa: Antoni Muracki

1. Rano zacząć delikatnie, 0t 50 gram
Nie potrzeba duszy bratniej, dawno piję sam
Czekasz jakieś 10 minut
Mija drżenie rąk
I cię znowu wciąga synu
Twój diabelski krąg

2. Dzisiaj już się nie napije, dziś zamykam kram
Tylko piwko walnę w szyję i dalsze 100 gram
Choć o diabła coraz trudniej
To ten rzadki bies
Ma gorzały pełną studnię
Gdzie barmanem jest

Ref. Od jutra nie piję
Lecz zawsze jest wczoraj
Ja leżę jak bilet przedarły na torach
Wciąż wierzę, że znajdziesz go ty, właśnie ty
Więc po co, cholera, te łzy.

3. Lecz ty jesteś gdzieś daleko, właśnie mijasz Ełk
A tak chce się do człowieka, gdy masz w głowie zgiełk
I twe kształty jak butelka
Majaczą we śnie
Wszystko minie, nie płacz Elka
Bo tu lepszy śmiech

4. Spływa wieczór granatowy, wkładam czarny płaszcz
I do posiwiałej głowy, swą przyklejam twarz
I zielonych twoich oczu
Wypatruję w mgle
I napływa wielki spokój
Gdy znajduję je

Ref. Od jutra nie piję, bo przyszła już pora
Wyrzucić ten bilet, niech leży na torach
Jak dobrze, że jesteś tu ty, właśnie ty
Więc po co, cholera, te łzy

 

W MOIM POKOJU BEZ DRZWI 3

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

Gdy się z pokorą próbuję upić, powstają rysy, faluje sufit
Pająk się chowa w lej po zacieku, dokąd tak idziesz i skąd, człowieku?
Gniew się unosi jak dym z wulkanu, jak jęk niestrojnych stu fortepianów
Nigdzie się schronić nie uda mi, to jest mój pokój, pokój bez drzwi.

 

WÓDECZKO, WÓDECZKO

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

1. Wódeczko, wódeczko, pani malowana
Wszystkich swoich chłopców, rzucasz na kolana

2. Każdy zrazu myśli, że ciebie pokona
Niezła z ciebie dziwka, ale nigdy żona

3, Wódeczko, wódeczko, co rozjaśniasz światy
Mogłabyś swe wdzięki, rozłożyć na raty

4. Lecz ty jesteś pani, zachłanna i głodna
Trzeba z tobą wypić, trzeba wypić do dna

Ref. A po pierwszym drugi, a po drugim trzeci
Cały czas na bani, jakoś życie zleci

5. Ale dna nie widać, bo to twoja sztuczka
I twa butelczyna, nigdy nie jest pusta

6. Wódeczko, wódeczko, nie patrz na mnie krzywo
Bo razem z wojenką, zbierasz bujne żniwo

7. Starych czy też młodych, w łachach czy w orderach
Każdego potrafisz, nieźle sponiewierać

8. I choć z tobą walczą, mocna twa pozycja
Nie ima się ciebie, żadna prohibicja

Ref. A po pierwszym drugi, a po drugim trzeci
Cały czas na bani, jakoś życie zleci

Ref. Wódeczko, wódeczko, Cóżeś ty za pani,
że za tobą idą, chłopcy narąbani

 

W MOIM POKOJU BEZ DRZWI 4

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

Jak na sterylnej szpitalnej sali, ktoś pod kopułą światło zapalił
I Michał Anioł na tle niebieskim, z mojego życia maluje freski
Tu anielice w diabelskich skrętach, jedna upadła, druga zaś święta
Tłumy postaci, dziesiątki twarzy, na tle boschowskich mrocznych pejzaży
Tam znów uśmiecha się ironicznie, twarz wydrapana na karton-gipsie
Mam w ustach posmak tynku i krwi, to jest mój pokój, pokój bez drzwi

 

RES PUBLICA ALKOHOLIKA

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

To był bal, że Boga proś – orkiestra grała z nut,
ja po lewej, z prawej dworska etykieta.
Mnie uwierał cały świat – a ich uwierał but,
z różnych przyczyn wszyscy pili Bardineta.

Ref. Z jakich przyczyn – to nieważne.
Wszystkich przyjmie pod swój dach,
Res publica alkoholika i strach.

Gdy mnie wkurzył ten bon ton – wyjąłem swoje pół,
a tu już szmer, że się nadaje do kliniki.
Uśmiechnąłem się clown i schodami w dół,
zbiegłem z ulgą do prywatnej republiki.

Ref. Kto pijany jest naprawdę,
Nikt nie zgadnie póki trwa,
Res publica alkoholika i ja.

A na finał tym co wątpią – rzucę jedną myśl,
i tu w pas starszemu kłaniam się koledze.
Czasem z dołu więcej widać – więc uwierzcie mi:
chlam nie po to, by zapomnieć, lecz by wiedzieć.

Ref. Tylko na co mi ta wiedza,
Gdy jej nie ma komu dać,
Res publica alkoholika, psia mać.

 

PARYŻ DLA TYCH, CO ODESZLI

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Danuta Markowska-Resich

1. Gdzie tak dostojnie śpią kloszardzi
I wiosną pada giboulee
Winem w kafejce nikt nie wzgardzi
I tak cholernie żyć się chce

2. Gdzie młodość przeszła nam kosmata
Baudelaire z bagietką za pan brat
Pijane nocą światła miasta
Na wznak przed nami leżał świat

Ref. Oni już wszyscy odeszli
Nie ma ich
Pozostał ich oddech na wodzie
W błękicie paryskim przepadli
W złotej kropli
O słońca zachodzie

3. Tam czas nas zbratał z panem Bogiem
Co miał Voltera szczery pysk
Nikt z nas nie myślał wtedy o tym
Że życie to zapałki błysk

4. Przez okno patrzę buroszare
Warszawska wiosna znów na wspak
Więdnę i myślę smutny srodze
Że tak mi ich cholernie brak

Ref. Oni już wszyscy odeszli
Brak mi ich
Pozostał ich oddech na wodzie
W zieleni Sekwany przepadli
W złotej kropli
O słońca zachodzie

Ref. Oni już wszyscy odeszli
Do nich chcę
Pozostał ich oddech na wodzie
W błękicie paryskim przepadli
W złotej kropli
O słońca zachodzie

 

W MOIM POKOJU BEZ DRZWI 5

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

Szumi ocean, niebo w bławacie, w końcu przybyłeś, czekałem, bracie
Jeszcze się snuje za tobą mrok, ten pusty pokój, ten pusty wzrok
Zimnej otchłani oddech na szybie, ogrzej się, bracie, w morskim przypływie
Lodowce myśli mrą od gorąca, trzeba ci wiatru, wody i słońca
To nie demony – to tylko ty, to jest twój pokój, pokój bez drzwi

 

PO ŚLADACH

muzyka: Sławomir Zygmunt / słowa: Antoni Muracki

1. Po długiej zimie szukam swych śladów na śniegu
W końcu niełatwo zostawić jakiś ślad
Fala obmywa wgłębienia stóp na brzegu
I tylko nie wiem, gdzie bije serce tych fal

2. Ocean szumi, my nie słuchamy się wzajem
Każdy o sobie, pędem przed siebie i sam
Każdy ma swoją opowieść i słabość do bajek
Każdy próbuje przekrzyczeć symfonię fal

Ref. Po śladach, wiecznie chodzimy po śladach,
w zdumieniu, że ktoś przed nami tu był
W poczuciu, że bogom się ogień wykrada,
choć wiemy, że w każdym od dawna się tlił

3. Już tutaj byłem, w rzymskim orszaku Cezara
Gdzieś w starodawnej traktierni spijałem już miód
W czasach zarazy gubiła mnie własna niewiara
Puste igraszki na dworze syciły mój głód

4. Wszystko poznałem i jestem już nieco znudzony
Tą krzątaniną, aby uwiecznić swój byt
Wolę posłuchać, co mówi ocean wzburzony
Śladów na piasku i tak nie odczyta już nikt

Ref. Po śladach, wiecznie chodzimy po śladach,
w zdumieniu, że ktoś przed nami tu był
W poczuciu, że bogom się ogień wykrada,
choć wiemy, że w każdym od dawna się tlił