Płyta Sławomira Zygmunta "Wódeczko, wódeczko" to album nadzwyczaj spójny programowo, sugerowane jest słuchanie go w całości, odczytanie opowieści pisanej piosenkami. Opisuje pewien stan ducha, widzenie człowieka w szczególnym swym stanie, szczególnej kondycji swego ja.
Narrator - autor (warstwa słowna - niezawodny Antoni Muracki) słowami piosenek nad tym Człowiekiem się pochyla, wciąż z Nim jest, służąc pomocą.
Co jest zaskakujące - tak trudne tematy ludzkiej egzystencji zostały ubrane w eksplodującą światową muzyczną mozaikę kolorów i barw - poprzez Hiszpanię trafiamy do Ameryki Południowej, by wrócić w nasze ludowe strony.
Płyta nie stanowi zbioru piosenek, by dowolną z nich wysłuchać o dowolnej porze dnia czy nocy. Piosenki są tu rozdziałami książki, programem, album pracuje jako całość - zatrzymuje i namawia do zatrzymania, zadania sobie najważniejszych w życiu pytań - kim jesteśmy dla drugiej Osoby, kim jesteśmy dla samych siebie, czy potrafimy pochylić się nad człowiekiem, któremu nie pozostało nic, który na pomoc ma tylko nas.

Marek Skowronek