Matanzas
W latach 80. XX wieku sporo jeździłem po świecie. We wrześniu 1986 roku, po kolejnych eskapadach, zafascynowany muzyką latynoamerykańską, założyłem zespół Matanzas. W pierwotnym składzie grali: Agata Gęga (flet poprzeczny, quena); Danuta Malitka (śpiew); Monika Szczecińska (instrumenty perkusyjne, bombo); Stefan Narojek (gitara, instrumenty perkusyjne); Zbigniew Gielnicki (gitara, charango, instrumenty perkusyjne), Sławomir Zygmunt (śpiew, gitara, instrumenty perkusyjne).

Matanzas
Od początku moim założeniem było, by Matanzas nie grał (przynajmniej jako główny repertuar) muzyki indiańskiej, andyjskiej (Peru, Boliwia itp.). Chciałem grać i śpiewać lantynoskie i karaibskie ballady i pieśni.
Zespół Matanzas przestał istnieć właściwie wtedy, kiedy mógł się stać sporą sensacją. Niestety, z czasem część zespołu zaczęła upatrywać sukces właśnie w graniu muzyki andyjskiej, która bardzo się wtedy w Polsce (za sprawą zespołu Varsovia Manta) podobała i zaczęła podążać w tamtym kierunku. Wtedy właśnie, na starcie (kiedy zaczęły napływać propozycje koncertowe, kiedy mieliśmy nieźle opanowany repertuar, tak by grać samodzielnie koncerty) zespół się rozpadł.

Czarno-białe zdjęcia pochodzą z koncertu zespołu Matanzas, który odbył się w Matanzaswarszawskim klubie Park (maj 1987). Na zdjęciu ubrany na biało z gitarą - Sławomir Zygmunt.
Znany dziennikarz folkowy, Wojciech Ossowski, napisał o Matanzas: "Zapewne zainteresowanie muzyką kubańską, meksykańską, chilijską, repertuarem wielkich latynoskich śpiewaków sprawiło, że Matanzas było niepowtarzalną formacją ukazującą tamtejsze tradycje w szerszej perspektywie kulturowej, odwołując się z jednej strony do sztuki masowej, ale i do elitarnej, czego nijak nie można powiedzieć o latynoskich formacjach grających w Polsce. Pod koniec lat 80-tych nie było jednak w Polsce miejsca gdzie można by taką sztukę propagować. Zespół występował m.in. na kameralnych koncertach w warszawskich liceach. Matanzas wyprzedzili więc modę o około 10 lat".

 
Matanzas
No tak, w końcu ta moda zaczęła się od filmu Wima Wendersa "Buena Vista Social Club" (1998). Czy uważam te 2 lata z zespołem Matanzas za zmarnowane? Nie, granie muzyki latynoamerykańskiej było uzupełnieniem, rozszerzeniem moich zainteresowań muzyką folkową, balladową; było wyjściem poza strefę muzyki anglojęzycznej. To było bardzo ciekawe doświadczenie. Zresztą potem, przez kilka lat z rzędu, występowałem na Festiwalu Muzyki Latynoamerykańskiej, prezentując pieśni wielkich latynoskich śpiewaków.