W klimacie lirycznym
SABRINA - melodramat, USA 1995, reż. Sydney Pollack
Muzyka do filmu „Sabrina" nie jest, jak się często ostatnio zdarza, zbiorem różnych piosenek i kilku utworów intrumentalnych, lecz od początku do końca przemyślaną i precyzyjnie zaplanowaną kompozycją. Wszystkie utwory to prawdziwe perełki. Ale trudno, żeby było inaczej, skoro autorem ścieżki dźwiękowej jest legendarny John Williams, kompozytor muzyki do największych przebojów filmowych w historii kina, zdobywca pięciu Oscarów („Skrzypek na dachu", „Szczęki", „Gwiezdne wojny", „E.T.", „Lista Schindlera").
Williams nie udziwnia, nie eksperymentuje, jak to czynią niektórzy kompozytorzy - efekciarze, lecz trzyma się starych sprawdzonych metod. Wszystkie utwory mają podobną konstrukcję: rozpisane na fortepian i orkiestrę, utrzymane są w pogodnym, lirycznym klimacie. Przepiękny, melodyjny „Theme from Sabrina" brawurowo zagrany na fortepianie i później „wzmocniony" przez orkiestrę, przetworzony zostaje w cyklu wariacji. Jedynym utworem odbiegającym od niego jest „Natuckerd visit", w którym melodię prowadzi klarnet, ale nawet w tej kompozycji nie moglo zabraknąć cytatu z „tematu Sabriny" pojawiającego się pod koniec utworu. Na płycie są tylko dwie piosenki Pierwszą jest bossa nova „Moonlight", zaśpiewana przez Stinga, z melodyjną, spokojną solówką na fortepianie. Drugą - liryczna ballada „How Can I Remember?" w wykonaniu Michaela Deesa, któremu akompaniuje fortepian z sekcją smyczkową w tle. Ponieważ akcja filmu częściowo rozgrywa się w Paryżu, nie moglo zabraknąć akcentów francuskich. John Williams cytuje na akordeonie piosenkę Edith Piaf „La Vie en rose". Pojawiają się też cztery standardy muzyki rozrywkowej: „When Joanna Loved Me", „The Shadow Of Your Smile", „Call Me Irresponsible" i „ Stella By Starlight". Skomponowane przez świetnych muzyków (między innymi przez słynnego saksofonistę jazzowego Francisa Webstera oraz przez pianistę polskiego pochodzenia - Victora Younga) godnie reprezentują „starą szkołę" swingu.
Muzyka do „Sabriny" od pierwszego do ostatniego utworu przykuwa uwagę. Nie sposób nie docenić mistrzowskiej instrumentacji, a „tematu Sabriny" nie możemy zapomnieć. Tak komponować potrafią tylko najwięksi.
Sławomir Zygmunt, KINO 1996, Nr 6