CENA NADZIEI (Last Dance) - dramat/thriller USA 1996. Reżyseria Bruce Beresford
Muzykę do filmu „Cena nadziei" (Last Dance) Bruce'a Beresforda napisał Mark Isham. Urodzony w rodzinie o tradycjach muzycznych, już jako dziecko występował w The Oakland Symphony Orchestra, The San Francisco Symphony oraz The San Francisco Opera. Potem, zniechęcony do muzyki poważnej, przez kilka lat grał na trąbce jazz, współpracując jednocześnie z takimi sławami rockowymi jak Bruce Springsteen, Van Morrison, The Rolling Stones czy Robert Robertson. Jako kompozytor zadebiutował w 1983 muzyką do filmu „Never Cry Wolf". Isham jest bardzo płodnym twórcą. W samym tylko 1994 roku skomponował muzyką aż do ośmiu filmów, między innymi do „Ucieczki gangstera", „Nell", „Wersji Browninga", „Strażnika czasu" i „Quiz Show". Ma na swoim koncie nominację do Oscara za muzykę do „Rzeki życia" Roberta Redforda.
W filmie „Cena nadziei" cała fakturę muzyki oparł na fortepianie, brzmieniu orkiestry symfonicznej oraz elektronice. Sam zaprogramował komputery i zagrał na instrumentach elektronicznych. Do fortepianu zasiadł David Goldblatt, zaś surowego, naturalnego brzmienia dodała London Metropolitan Orchestra. Większość scen „Ceny nadziei" rozgrywa się w więzieniu. Stąd oprawa muzyczna jest dość jednostajna, by nie powiedzieć monotonna, tak jak jednostajne jest życie w celi. Muzyka Ishama miała podkreślać klaustrofobię, stan zagubienia, osaczenia, w jakim znalazła się Cindy, bohaterka filmu. Tak się rzeczywiście dzieje, ale tylko na początku. Potem, niestety, robi się coraz nudniej. Wszystkie utwory mają podobny schemat. Są to miniatury na fortepian i orkiestrę, przy czym fortepian gra niewiele nut, wystukuje jakby od niechcenia pojedyncze dźwięki. W pierwszej chwili ma się wrażenie, że to dziecko brzdąka na pianinie. Dopiero potem te pojedyncze nuty układają się w linię melodyczną. Wszystkie kompozycje utrzymane są w smutnych, molowych tonacjach. Oprócz fortepianu i smyczków czasem pojawia się groźnie brzmiąca wiolonczela, jeszcze bardziej podkreślająca zbliżające się niebezpieczeństwo. Występujące w kilku utworach wokalizy - w wykonaniu Sally Dworsky - dodatkowo potęgują stan przygnębienia. Nic, tylko usiąść i płakać. Niestety, muzyka Marka Ishama do filmu „Cena nadziei" nie jest udana. Najlepszymi kompozycjami są otwierający płytę tytułowy „Last Dance" i... ostatni - "Taj Mahal". To, co pośrodku, ciągnie się i ciągnie.
Sławomir Zygmunt, KINO 1996, Nr 7/8