Cmokają z zachwytu

Wenus

W czasach, gdy niemal każda gazeta w Polsce pokazuje rozebrane dziewczyny, a telewizja i kino zalewa nas seksem, wystawa „Wenus" wydawać się może przestarzałym relikiem epoki i nikogo już dzisiaj nie bulwersuje.
W latach 70. emocje towarzysząca kolejnym pokazom sięgały zenitu. Jedni krzyczeli: „wyuzdanie i pornografia" — przeklinali ekspozycję i pisali listy protestacyjne. Inni mówili: „dzieła sztuki" — wyrażali zachwyt i gorąco popierali pomysłodawców. Zdarzało się, że pyskówki przeradzały się w rękoczyny i miały swój epilog w sądzie. To wszystko, oczywiście, sprzyjało tylko zainteresowaniu imprezą, bo nic tak nie robi reklamy, jak pikantny skandal. Czasem wylatywały drzwi z zawiasów, czasem szyba nie wytrzymywała pod naporem tłumu. Masowo ginęły co ciekawsze zdjęcia, niezabezpieczone w żaden sposób, przyczepione tylko pinezkami do ściany. Wpisy do księgi pamiątkowej oddają temperaturę kolejnych ekspozycji „Wenus": „Rozkazuję zamknąć wystawę" — brak podpisu. „Już się nie boję ożenić — kawaler. „Kiedy zorganizuje się wystawą męskiego aktu? — kobiety". „Jako nauczycielka wyrażam swe oburzenie z powodu pokazywania zdjęć pornograficznych, które rozwijają niskie instynkty, co w rezultacie prowadzi do prostytucji (a w związku z tym do szerzenia się chorób wenerycznych) oraz masowych gwałtów". „Gdy skończę AGH, przyjadę tu fedrować, pierony". „Widziałem wiele zdjęć nagich kobiet, lecz zdjęcia zrobione w ten sposób, z takim smakiem po raz pierwszy — student UJ".
A zaczęło się wszystko w 1970 roku, kiedy z okazji 75-lecia istnienia Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego została otwarta w Krakowie wystawa fotograficzna aktu i portretu kobiecego „Wenus '70". Na wystawę nadesłali prace fotograficy z całej Polski, co świadczyło o dużym zainteresowaniu środowiska twórczego tą tematyką. Sukces przeszedł najśmielsze oczekiwania organizatorów. Postanowiono więc od 1971 roku zapraszać do udziału w konkursie także artystów z zagranicy. — „Wenus" jest jedynym tego typu salonem na świecie — mówi Maria Nowak, komisarz wystawy. — Istnieją wprawdzie ekspozycje prezentujące kobiety, np. w Czechosłowacji „Żena", ale tylko w o-gólnym znaczeniu. A nasza wystawa — to fotografia artystyczna nawiązująca do piękna klasycznego. Dzięki niej Polska i Kraków stały się centrum sztuki fotograficznej w dziedzinie aktu i portretu. Moja praca zaczyna się od rejestracji przyjmowanych prac, poprzez przygotowanie obrad jury, montaż ekspozycji i nadzór nad nią, do wysyłania zawiadomień o wynikach konkursu. Zdjęcia przychodzą z najdalszych i najbardziej egzotycznych zakątków świata: Peru, Izraela, Brazylii, Nowej Zelandii, USA, Tajwanu, Hongkongu, Tajlandii, Australii, a nawet z Czarnej Afryki.
Co roku „Wenus" eksponowana jest w dwóch częściach i ogląda ją ponad 200 tys. osób. Wystawa krąży nieustannie nie tylko po Polsce, ale także po świecie. Jury przyznaje nagrody w trzech kategoriach: zdjęcia czarno-białe, kolorowe i slajdy. Twórcy mogą otrzymać Grand Prix (statuetka przedstawiająca wyrzeźbioną Wenus), złote, srebrne i brązowe medale oraz dyplomy honorowe. W ubiegłym roku Krakowskie Towarzystwo Fotograficzne przeniosło się z ulicy Bohaterów Stalingradu do Rynku Głównego, co tylko korzystnie wpłynęła na wystawę, gdyż pod Sukiennice każdy wcześniej czy później i tak dotrze.
Na „Wenus '88" nadesłano około 8 tys. fotogramów od około 559 autorów z 38 krajów. Grand Prix zdobył Martin Meier z RFN za cykl slajdów. Niemcy otrzymali ponadto medale: złoty — Ferdinand Lause, srebrny — Frantz Pentz, brązowy — Julius Eder, Bruno Tocha, Horst Wesche i 9 dyplomów honorowego wyróżnienia. Byli bezkonkurencyjni i ich prace zyskały, co się dość rzadko zdarza, także poklask u widzów. Polsce przypadł w udziale tylko jeden medal, ale za to złoty, w kategorii zdjęć czarno-białych. Zdobył go Piotr Bernacki. 
„Wenus '88" oceniało jury w składzie: Jerzy Baranowski, Paweł Pierściński, Andrzej Krynicki  i  Władysław Klimczak, prezes Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego. Jury odnotowało „istotny wzrost poziomu artystycznego i estetycznego prac". Choć skandalu nie było, wystawę „Wenus '88" ogląda (czynna jest do końca marca) dziennie ponad 500 osób. Prezentowany zestaw cechuje ogromna różnorodność warsztatu twórczego i talentów autorskich. Nagie kobiety na tle morza, na wydmach, skałach, trawie, łące, w lesie, w górach... Leżące, siedzące, idące, stojące... Niektórzy cmokają z zachwytu.
SŁAWOMIR ZYGMUNT, Politechnik, 1988