Błękitny anioł
Była najsłynniejszą niemiecką aktorką. Pisano o niej "wamp wszech czasów", "najdłuższe nogi świata". Jej stare filmy wciąż wzbudzają zachwyt u coraz to nowszych pokoleń. W niedzielę o 10.15 w TVP l obejrzymy ją w melodramacie "Nie ma autostrad w chmurach".
Wielka kariera Marleny Dietrich zaczęła się od filmu "Błękitny anioł" (1929) Josepha von Sternberga. Reżyser wypatrzył ją śpiewającą w kabarecie i postanowił zaangażować do roli wulgarnej i cynicznej Loli-Loli. Do historii kina przeszła scena, w której Marlena w cylindrze na głowie siedząc na beczce śpiewała piosenkę "Ja jestem tylko po to, aby kochać mnie"; demonstrując obnażone ramiona, nogi w kuszących pończochach i podwiązki stanowiła uosobienie seksu lat dwudziestych. Śpiewała swoim niskim, prawie męskim głosem, podkreślając tekst mimiką i gestem. "Błękitny anioł" był sensacją ekranów europejskich. Wkrótce Marlena" wyjechała do USA. Tam w latach 1930-1935 Sternberg nakręcił z nią cykl wysoko notowanych filmów: "Maroko", "X-27", "Szanghaj Express", "Blond Wenus", "Imperatorowa", "Kaprys hiszpański". Z czasem aktorka zaczęła grać w tradycyjnych melodramatach ("Kismet") i westernach ("Destry znowu w siodle"). Jej filmowymi partnerami byli: Gary Cooper, James Stewart, John Wayne, Charlton Heston i Orson Welles. Na czym polegał fenomen Marleny? W jej filmach nie liczyła się dusza, ale jej ciało. Aktorka grała najczęściej kobiety uwodzicielskie, pewne swej niszczącej, destrukcyjnej siły, dla których mężczyźni zdolni byli do największych szaleństw. Prowokacji dopełnił strój, który Marlena wprowadziła: elegancki smoking lub frak, cylinder, monokl i długa cygarniczka z papierosem. Do tego spodnie uwydatniające jej piękne, "najdłuższe nogi świata". Mało kto wie, że to właśnie Marlena Dietrich wylansowała spodnie jako część ubioru kobiecego. Aktorka zmarła 6 maja 1992 roku w Paryżu.
Sławomir Zygmunt, Tele Magazyn