 Jeśli jest rok 2012, to zaczynamy fikołki. Któregoś wieczora  oglądałam w TV dokument o przebiegunowaniu ziemi. Z tą nadchodzącą  katastrofą to zwykła propaganda. Pan geolog badający ślady podobnego  zjawiska, które już raz podobno miało miejsce w dziejach Ziemi,  stwierdził, że wtedy rozmaite zmiany z tym związane trwały z milion lat.  Raczej więc nas nie zmiecie tak za jednym zamachem.
 Jeśli jest rok 2012, to zaczynamy fikołki. Któregoś wieczora  oglądałam w TV dokument o przebiegunowaniu ziemi. Z tą nadchodzącą  katastrofą to zwykła propaganda. Pan geolog badający ślady podobnego  zjawiska, które już raz podobno miało miejsce w dziejach Ziemi,  stwierdził, że wtedy rozmaite zmiany z tym związane trwały z milion lat.  Raczej więc nas nie zmiecie tak za jednym zamachem.
Potem autor filmu  zajął się słynnym Kalendarzem Majów. Niestety, nie wiem czy wraz z  meksykańskim archeologiem potwierdzili nadchodzący koniec świata - bo  przysnęłam. Czysty Freud po prostu. Nie mam ochoty tego wiedzieć.  Wystarczą mi fale i interpersonalne wiry podnoszące się wokół mnie i we  mnie. Ciekawe, co wyniknie z mojego i paru innych osób: "Mam po  kokardki!" Zdaje się, że na całym świecie tych, co mają po kokardki,  jest sporo. Tylko, gdzie pójdzie ta sprężająca się para?
Anna Ławniczak,
redaktor naczelna

