logo

Przebaczenie krwi, Joshua Marston, Tristan Halilaj, Sindi Lacej, Maria, łaski pełna, Refet Abazi, kanun, wendetta, vendeta, wendeta, zemsta, zabójstwo, wywiad, prawo zemsty, region, Albania, spirala przemocy, nastolatkowie, film, kino, amerykański film, niezależne kino, metoda, synteza, subtelność, filipika, filipiki, tradycja, Enver Hodża, Stalin, stalinowskie reguły, siedlisko nędzy, zabobon, cywilizacja, wyłom, casting, detal, negocjator, sukces, interes, sytuacja, skutki, dylemat, duma, spoiwo, ucieczka, wygnanie, represje, pycha, optymista, The Forgiveness of Blood, niuans, gest, interes, sukces, więź, świadomośćDUMA I KLĘSKA

Spór o korzystanie z drogi tlił się już od dawna. Wreszcie zakończył się zabójstwem, a to dopiero początek spirali przemocy. Rodzeństwo, nastolatkowie Nik (Tristan Halilaj) i Rudica (Sindi Lacej) z małej miejscowości we współczesnej północnej Albanii z racji czynu swego ojca (Refet Abazi) zostają skonfrontowani z bezwzględnym prawem zemsty, które obowiązuje w tamtym regionie od XV wieku.


Ten film to przedsięwzięcie niezwykłe. „Przebaczenie krwi” nakręcił bowiem Amerykanin, Joshua Marston, autor słynnego filmu „Maria, łaski pełna” z 2004 roku, niezależny amerykański filmowiec, na co dzień kręcący odcinki seriali. Marston stosuje rzadką dziś metodę, jeśli chodzi o tworzenie fabuły: temat skrupulatnie dokumentuje, odbywając setki wywiadów. Dopiero później dokonuje syntezy. Był za taki sposób postępowania krytykowany: dlaczego nie tworzy po prostu dokumentów ? – pytano. Zarzucano też mu sztuczność konstrukcji postaci i to, że pokaźna zgromadzona wiedza krępuje jego inwencję, sprawia, że bohaterowie są niezbyt psychologicznie wiarygodni, a jego filmy to socjologicznie z ducha studia, wykalkulowane, nawet oschłe. Te zarzuty trzeba jednak zdecydowanie oddalić. Utwór Marstona zadziwia subtelnością i niejednoznacznością. Można się było przecież spodziewać filipiki przeciw skostniałej i okrutnej tradycji i prostego przeciwstawienia uwięzionych w niej młodych i „starych”, jej bezwzględnych stróżów. Tymczasem  nic tu nie jest takie proste.

Nik nie jest w gruncie rzeczy buntownikiem. Chwilami wręcz wydaje się gotowy na to, by wkroczyć na ścieżkę przemocy, jak w scenie, gdy wyraźnie zafascynowany mierzy z karabinu. Jego stosunek do ojca waha się od złości, przez sympatię do – na ogół skrywanego – podziwu. Co może budzić ten podziw? Otóż ów „Kanun” (kodeks prawa zwyczajowego), gdzie kładzie się wielki nacisk na dumę i honor jest systemem utrwalonym konsekwentnym i w gruncie rzeczy przejrzystym. Życie według jego reguł wydaje się być uporządkowane. Więcej – wyznawcy tego okrutnego prawa to zwykli ludzie, wcale nie demonizowani czy przedstawiani jako wcielenie „ciemnoty”, jak można by się było tego spodziewać. Wielkiej, czasem wręcz miażdżącej presji tradycji poddani są tu bez wyjątku wszyscy. Należy też zauważyć, że ci, którzy przyjęte zwyczajowe ramy zasad naprawdę Przebaczenie krwi, Joshua Marston, Tristan Halilaj, Sindi Lacej, Maria, łaski pełna, Refet Abazi, kanun, wendetta, vendeta, wendeta, zemsta, zabójstwo, wywiad, prawo zemsty, region, Albania, spirala przemocy, nastolatkowie, film, kino, amerykański film, niezależne kino, metoda, synteza, subtelność, filipika, filipiki, tradycja, Enver Hodża, Stalin, stalinowskie reguły, siedlisko nędzy, zabobon, cywilizacja, wyłom, casting, detal, negocjator, sukces, interes, sytuacja, skutki, dylemat, duma, spoiwo, ucieczka, wygnanie, represje, pycha, optymista, The Forgiveness of Blood, niuans, gest, interes, sukces, więź, świadomośćzdecydowanie przekraczają są nieliczni i z reguły szybko neutralizowani.

„Przebaczenie krwi” zawiera kluczowe dla wielu dziś kultur pytanie, tyle, że bardzo zdecydowanie postawione i celowo pozostawione bez łatwych, oczywistych odpowiedzi. Czy można i należy tradycję, także tą bezwzględną, w całości gwałtownie odrzucić i jaka będzie za to cena? Przecież w Albanii przeprowadzono właśnie taki, straszliwy w skutkach eksperyment. Komunistyczny reżim Envera Hodży (1946–1985) zakazał wendetty, za to wprowadził niemniej bezwzględne stalinowskie reguły, w dodatku narzucone odgórnie. Dlatego „Kanun” powrócił we współczesnych czasach i właściwie trudno byłoby się spodziewać, że mogłoby się stać inaczej.

Jeszcze jedną zaletą filmu Marstona jest to, że nie ukazuje albańskiej prowincji jako siedliska nędzy i zabobonu. Życie tu z pewnością nie jest łatwe, ale wytężona praca sprawia, że ludzie nie cierpią niedostatku. Chociaż dyskretnie zaznaczane coraz mocniejsze wpływy konsumpcyjnej cywilizacji sprawiają, że zaczynają oddalać się coraz mocniej od siebie.

Z czasem w sposób coraz bardziej dramatyczny, acz wyciszony padają kolejne niepokojące pytania o sposób i cenę ewentualnych przemian. Finał filmu jest wielce dwuznaczny. Czy bastion tradycji został naruszony? Czy Nik rzeczywiście uczynił w nim wyłom? Czy też – przeciwnie – uległ jego prawom, a tradycja będzie trwać i jeszcze nieraz, być może w coraz bardziej agresywnych formach się odradzać, co zapewne sprowokuje nacisk ekspansywnych zachodnich konsumpcyjnych kulturowych wzorców. Takie procesy przecież można obserwować w różnych miejscach świata.

Atutem filmu Marstona jest i to, że udało mu się nie stracić z oczu bohaterów. Trudne relacje Nika z rodzeństwem, zwłaszcza z siostrą oddane zostały w sposób niezwykle subtelny, zwłaszcza poprzez pełną niuansów grę wybranych starannie podczas długotrwałych castingów aktorów – amatorów. Bez zastrzeżeń wierzymy w głęboką emocjonalną więź tej dwójki, choć czasami wydaje się, że pomiędzy nimi raczej dominuje konflikt. Lecz w kluczowych momentach ich wzajemne wsparcie i miłość nie ulegają wątpliwości i zostały skutecznie wyrażone wyrazistym spojrzeniem czy drobnym gestem. Siła „Przebaczenia...” tkwi właśnie w doskonale uchwyconym detalu. Niezwykła jest na przykład postać wytrawnego negocjatora, który zawodowo zajmuje się kwestią wendett. Oto pewny siebie zawodowiec, z uchwytną nutką protekcjonalności traktujący swych potencjalnych klientów, ubrany w doskonale skrojony garnitur. W gruncie rzeczy to wytrawny biznesmen, odnoszący sukces za sukcesem. A więc wendetta to także interes.

Marston sugeruje, że z opisanej sytuacji nie ma idealnego wyjścia. Tradycja będzie się z czasem coraz bardziej wyradzać i może nawet potwornieć, ale jest zbyt silna by przestała istnieć, a próby złamania jej siłą mogą tylko pogorszyć sprawę i spowodować paradoksalne skutki. Z drugiej strony stopniowy upadek zwyczajowych praw pociągnie zapewne za sobą upadek, a w każdym razie głęboki kryzys społeczności, dla których była przez wieki spoiwem. Mamy więc do czynienia z dylematem, który nie ma łatwego rozwiązania. Dumy, przeradzającej się w pychę i niosącej nie da się po prostu usunąć z powszechnej świadomości, choć oczywiście można wzmóc represje. Dla tych, którzy znaleźli się w zasięgu wendetty pozostaje jeszcze jedno wyjście: ucieczka lub wygnanie. Takie gorzkie, acz ze spokojem wypowiedziane prawdy są doprawdy rzadkie w kinie amerykańskim, także tym niezależnym. A to dlatego, że z reguły usiłuje ono jasno wskazywać przyczyny zła i zalecać pragmatyczne środki zaradcze, wierząc w ich łatwy sukces. Marston nie jest takim naiwnym optymistą. Jego jawnie deklarowaną ambicją jest ukazywanie złożoności świata. Jak na razie tę obietnicę spełnia.

Tomasz Jopkiewicz

Przebaczenie krwi (The Forgiveness of Blood) – dramat, USA/Albania/Dania/Włochy 2011, reżyseria: Joshua Marston.