logo

Srebrny Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis dla Sławomira Zygmunta
Sztuka teatralna Sławomira Zygmunta - premiera 2 sierpnia 2024
Nowa powieść Sławomira Zygmunta
Paryż dla tych, co odeszli
Sławomir Zygmunt - nowa płyta Wódeczko, wódeczko
Teledysk Koledzy płyną na ostatni rejs promujący płytę Wódeczko, wódeczko
Sławomir Zygmunt - Wódeczko, wódeczko
Bajka Przygody żółtego bałwanka z muzyką Sławomira Zygmunta
Nowa powieść Sławomira Zygmunta
Sławomir Zygmunt - Na balkonie
Na koncert Sławomira Zygmunta - Jubileusz 40-lecia pracy artystycznej zaprasza Sławek Wierzcholski
NEW ALBUM OF SŁAWOMIR ZYGMUNT PODARUJ JEJ WRZOS / NOWA PŁYTA SŁAWKA ZYGMUNTA PODARUJ JEJ WRZOS
Nowa płyta Sławka Zygmunta: Dokąd idziesz? Do słońca! / Sławomir Zygmunt śpiewa piosenki Edwarda Stachury
Sławomir Zygmunt - Biała lokomotywa
Teledysk "Biała lokomotywa" promujący płytę "Dokąd idziesz? Do słońca", zrealizowany przez Krzysztofa Wiśniewskiego, stachuriada.pl

slawek1

Piosenkarz

ksiazki

Multimedia

media

koncerty

dziennikarz

ciało umysł dusza

Kalendarz wydarzeń

Pn Wt Śr Cz Pt So N
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31

Ken Russell, Diabły, The Devils, Tommy, The Who, Roger Daltrey, Lisztomania, Dziki Mesjasz, Savage Messiah, Sergiusz Eisenstein, Dziwka, Być dziwką, Whore, Odmienne stany świadomości, Zakochane kobiety, Women in love, D.H. Lawrence, Dreyfuss, Więzień honoru, Prisoner of Honor, Tęcza, The Rainbow, Fellini, Kochankowie muzyki, Music Lovers, Mahler, esej, kino, film, reżyser, the movie, efekt, widz, dystans, uległość, relikt, epoka, prowokacja, rock-opera, chaos, aktor, scenografia, scenariusz, dramaturg, dramat, artysta, kult, mistrz, seksualność, dystans, inspiracja, kompozytor, muzyka, biografia, literatura, opowieść, USA, Wielka Brytania, brytyjski, teatr, rock, kpinaSZACUNEK DLA DIABŁA

Zmarły niedawno (3.07.1927–27.11.2011) brytyjski reżyser i scenarzysta Ken Russell był w ostatnich latach postacią dość zapomnianą, traktowaną wręcz z pobłażaniem, jako relikt niezwykłej epoki lat 60. i 70., gdy jego prowokacyjne utwory święciły największe triumfy i wzbudzały gwałtowne dyskusje. „Moje filmy mają irytować ludzi” – gromko oznajmiał twórca.


Rzeczywiście – irytowały i to mocno. Nie chodziło tu tylko o dekoracyjne okrucieństwo połączone z religijnymi motywami jak w słynnych „Diabły” (The Devils, 1971), ale o konsekwentną dezynwolturę i łamanie gatunkowych zasad, czemu hołdował Russell przez lata. Z reguły nie było wiadomo czy opowiada serio, czy też raczej kpi z przyjętych sposobów narracji, a może drwi także z samego siebie? Bardzo charakterystycznym przykładem słabości i zalet jego kina była ekranizacja rock–opery grupy The Who – „Tommy” (1975). Film – jak zwykle u tego twórcy agresywny wizualnie wydawał się w swej inscenizacyjnej przesadzie wręcz kpiną z namaszczonej powagi muzycznego oryginału. A jednocześnie nie brakowało w nim gorączkowej werwy, kojarzonej właśnie z rockiem. Światowy rozgłos przyniósł Russellowi cykl wielce niekonwencjonalnych biografii artystów, między innymi „Kochankowie muzyki” (Music Lovers, 1970), „Mahler” (1974), „Lisztomania”(1975) czy „Dziki mesjasz” (Savage Messiah, 1972). Były to właściwie filmowe eseje, a może raczej kapryśne felietony swobodnie mieszające klimat podziwu dla opisywanych w nich twórców z roztrząsaniem ich seksualności oraz niespodziewanymi dygresjami na różne, luźno z głównym nurtem opowieści związane tematy. Niektórzy oceniali te filmy jako słabo kontrolowany chaos, utwory pełne wątpliwej erudycji, uproszczeń i Ken Russell, Diabły, The Devils, Tommy, The Who, Roger Daltrey, Lisztomania, Dziki Mesjasz, Savage Messiah, Sergiusz Eisenstein, Dziwka, Być dziwką, Whore, Odmienne stany świadomości, Zakochane kobiety, Women in love, D.H. Lawrence, Dreyfuss, Więzień honoru, Prisoner of Honor, Tęcza, The Rainbow, Fellini, Kochankowie muzyki, Music Lovers, Mahler, esej, kino, film, reżyser, the movie, efekt, widz, dystans, uległość, relikt, epoka, prowokacja, rock-opera, chaos, aktor, scenografia, scenariusz, dramaturg, dramat, artysta, kult, mistrz, seksualność, dystans, inspiracja, kompozytor, muzyka, biografia, literatura, opowieść, USA, Wielka Brytania, brytyjski, teatr, rock, kpinazłego smaku. Russell gniewnie replikował, że został źle zrozumiany, i że jest przecież wizjonerem, „Fellinim północy”, bo tak, jak sam twierdził, nazwał go mistrz z Rimini.

Ale łapczywe czerpanie przez Russella inspiracji z różnych źródeł, zwłaszcza z literatury przełomu XIX i XX wieku, opery czy montażowych eksperymentów Sergiusza Eisensteina sprawiało, że jego kino sprawiało często wrażenie gorączkowego wiecznego popisu prowadzonego przez nieco rozkojarzonego sztukmistrza. W dodatku reżyser nakłaniał aktorów do teatralnej, świadomie sztucznej maniery gry, co powodowało dodatkowy dystans u widzów. Ten niepokorny i wiecznie niespokojny twórca usiłował łączyć w swych filmach sprzeczności doprawdy  trudne do pogodzenia: arystokratyczny kult artysty jako udręczonego geniusza, który może, a nawet powinien lekceważyć ogólnie przyjęte normy, także moralne ze środkami wyrazu wziętymi demokratycznej ze swej natury popkultury. Kwestionowanie reguł gatunkowych (o czym dobitnie świadczą zwłaszcza jego filmy nakręcone w USA, jak chociażby „Odmienne stany świadomości” (Altered Staes, 1980) czy „Dziwka” (Whore, 1991) z zaskakującą wobec nich uległością. Russell miał też i inne artystyczne oblicze, trochę zapomniane. Gdy był w stanie pohamować swą skłonność do erudycyjnych popisów i wizualnych fajerwerków stawał się wręcz melancholijnym portrecistą odeszłych w zapomnienie światów jak we wspomnianym „Dzikim mesjaszu” czy przesyconych zmysłowością, ale i subtelną malarską stylizacją ekranizacjach prozy D.H. Lawrence'a – „Zakochane kobiety” (Women in Love, 1969) czy wyraźnie niedoceniona „Tęcza” (The Rainbow, 1989). Nakręcił też zaskakująco klasycznie zrealizowany telewizyjny film o sprawie Dreyfussa – „Więzień honoru” (Prisoner of Honor, 1991). Oglądając te kameralne utwory trudno nie nabrać przekonania, że Russell często sam szkodził swemu talentowi w gorączkowej pogoni za mocnym efektem i rozgłosem. Jednak w swych słabościach, potknięciach i pomyłkach bywał o wiele bardziej interesujący niż wielu innych bardziej powszechnie cenionych twórców kina. Bo większość jego filmów, nawet tych nieudanych, wręcz balansujących na granicy grafomanii ma w sobie szczery, czasem wręcz zniewalający dziecięcy entuzjazm. A także wiarę w sztukę, jako coś najważniejszego w życiu. Może to i staroświeckie, ale dla wielu ciągle krzepiące.

Tomasz Jopkiewicz