Kto nie zna magicznej muzyki z filmu "Misja" Rollanda Joffe? Nawet ci co go nie widzieli poddają się jej urokowi, bo była wydana na płytach i jeszcze do niedawna grały ją rozmaite rozgłośnie radiowe. Ennio Morricone, kompozytor tych utworów, to na rynku muzyki filmowej gwiazda pierwszej wielkości, choć Oscara za "Misję" nie dostał, co jest jedną z najdziwniejszych decyzji Akademii Filmowej. Dziś kompozytor ma 85 lat i dalej tworzy. U nas przeczytacie jak zaczynał karierę.
Kiedy Włosi zabrali się za produkcję westernów, wielu uśmiechało się z politowaniem. Zyskały nawet ironiczne miano spaghetti westernów. Ale te europejskie podróbki dania firmowego amerykańskiego kina zachwyciły Amerykanów. Hiszpańskie plenery wcieliły się w pejzaże Arizony i Teksasu, a europejskie saloony były bardziej westernowe niż w "Rio Bravo". Spaghetti westerny stały się legendarne, tak jak "trylogia dolara" ("Za garść dolarów", "Za kilka dolarów więcej", „Dobry, zły i brzydki”) Sergio Leone. Te filmy były niezwykłe z dwóch powodów: po pierwsze, bo wystąpił w nim Clint Eastwood i były to jedne z tych filmów, który pomogły mu zrobić karierę, po drugie – muzykę do nich napisał Ennio Morricone. Obecnie – wielki, wspaniały i bardzo popularny na całym świecie kompozytor, wtedy zupełnie nieznany poza granicami Włoch, muzyk. Dziś trudno stwierdzić, czy wylansowały go filmy Sergio Leone. W równym stopniu można powiedzieć, że reżysera Sergio Leone wylansowała znakomita, przebojowa muzyka Ennio Morricone. W latach 50. i 60. Morricone opatrzył swoją muzyką około 400 telewizyjnych filmów i programów. Gdy Sergio Leone zaproponował mu napisanie muzyki do westernu „Za garść dolarów” (1964), Morricone był już zmęczony telewizją i z radością przystąpił do pracy. Jego muzyka była wspaniała i bardzo nowatorska. Morricone wprowadził do muzyki symfonicznej gitary elektryczne („Dobry, zły i brzydki”), harmonijkę ustną („Dawno temu na Dzikim Zachodzie”), drumlę („O kilka dolarów więcej”), odgłosy dzwonów, a nawet strzały z pistoletów. Niekiedy główne tematy były po prostu gwizdane. Jest jeszcze coś, co wyróżnia muzykę Morricone. Jego tematy są melodyjne i „wpadają w ucho”. Z czasem Morricone zaczął pisać muzykę do filmów francuskich (m.in. „Klan Sycylijczyków”), angielskich (m.in. „Misja”), aż wreszcie upomniało się o niego Hollywood („Nietykalni”, „Bugsy”, „Wilk”). Amerykanie zaprosili go do współpracy i swoim zwyczajem chcieli, by zamieszkał w Stanach i stał się cząstką machiny filmowej. Ale to nie z Morricone. Był na tyle dobry, wielki i pożądany, że wynegocjował sobie znakomity kontrakt z United Artists, wytwórnią która wprowadziła "trylogię dolara" do amerykańskich kin. Mógł mieszkać w Europie, z którą nie chciał się rozstawać i w której miał licznych klientów. Do Ameryki przyjeżdżał z gotowym materiałem, wchodził do studia i nagrywał. To był wówczas ewenement. Taki sam kontrakt chciał sobie wywalczyć także nasz mistrz muzyki filmowej Krzysztof Komeda, niestety nie zdążył.
Dziwne zwyczaje oskarowe
Aż dziw, że dopiero w 2007 roku ten czarodziej muzyki otrzymał Oscara, i to za całokształt twórczości. Był o krok od zdobycia Oscara za muzykę do "Misji" (1986). Trzeba tutaj dodać, że to jedna z najlepszych w historii kina ścieżek dźwiękowych stworzonych do filmu i Morricone był pewniakiem. Gdy podczas ceremonii zaczęto wyczytywać "Oscara za muzykę otrzymuje..." Ennio Morricone lekko się podniósł z fotela, będąc pewnym, że jego nazwisko zostanie wyczytane. Niestety wyczytano inne. Rozczarowanie wszystkich zgromadzonych na ceremonii i setek milionów przy telewizorach było tak wielkie, że dało się słyszeć nawet jęk zawodu. Ennio Morricone Oscara za "Misję" nie otrzymał. Warto dodać, że ani kompozytor, który wtedy złotą statuetkę trzymał, ani film z jego muzyką, kariery nie zrobili. Bardzo szybko świat o nich zapomniał.
Wszyscy kochają Ennio
O popularności muzyki Morricone niech świadczy następująca historia. Podczas ludowego festynu w małym miasteczku na Sycylii ze zdumieniem usłyszałem jak żeńska orkiestra dęta (!) zagrała główny temat z filmu „Dobry, zły i brzydki”. Już po pierwszych taktach ludzie rozpoznali melodię i zaczęli klaskać. Morricone trafił pod strzechy. Kompozytor współpracował z najlepszymi twórcami kina. Oprócz wymienionego już tutaj Sergio Leone ("Dawno temu w Ameryce"), pisał muzykę dla Romana Polańskiego ("Frantic"), Franco Zeffirelliego ("Hamlet"), Bernardo Bertolucciego ("Novecento"), Piera Paolo Pasolliniego ("Salo, czyli 120 dni Sodomy"), Pedro Almodovara ("Zwiąż mnie"), Giuseppe Tornatore ("Cinema Paradiso", "Malena"), Briana De Palmy ("Nietykalni"). Kompozytor napisał także muzykę do dwóch filmów o Janie Pawle II z Piotrem Adamczykiem w roli głównej. Ennio Morricone współpracował też przy pisaniu i aranżowaniu piosenek m.in. z takimi artystami jak: Pet Shop Boys ("It Couldn't Happen Her"), Zucchero ("Libera l'amore") Andrea Bocelli ("Come un fiume tu, Un Canto, Conradian"), Sting ("My heart and I"). Ennio Morricone kilka razy gościł w Polsce. Pierwszy raz był latem 2007 roku z okazji obchodów 750-lecia lokacji Krakowa. Na jego koncert na krakowskim Rynku przybyło ok. 40 tysięcy słuchaczy. 30 sierpnia 2009 Ennio Morricone wystąpił w Polsce na Festiwalu Solidarności w Stoczni Gdańskiej. 29 września 2012 w hali "Targów Kielce" odebrał z rąk arcybiskupa Gianfranco Ravasiego medal "Per Artem ad Deum" (Przez sztukę do Boga), przyznawany przez Papieską Radę ds.Kultury. Ceremonię uświetniło wykonanie przez Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Świętokrzyskiej i Chór Filharmonii Krakowskiej nowej wersji utworu "Tra Cielo e Terra", dedykowanego Janowi Pawłowi II.
Sławomir Zygmunt